Politycy chwalą rządowy plan darmowych podręczników dla pierwszoklasistów. Niektórzy mają jednak wątpliwości, czy ministerstwo zdąży z tym do 1 września.

Jackowi Sasinowi sam pomysł się podoba. Polityk Prawa i Sprawiedliwości nie wierzy jednak, aby rozwiązanie zostało wprowadzone w życie jeszcze w tym roku.
Sasin przypomniał obietnice premiera wyposażenia każdego ucznia w laptop. "To się nie sprawdziło" - powiedział. Wyraził jednak nadzieję, że tym razem będzie inaczej.


Jacek Kurski z Solidarnej Polski też ma wątpliwości co do realizacji projektu. Jego zdaniem zapowiedź darmowych podręczników to PR-owska zagrywka. Polityk proponuje systemowe rozwiązanie w kierunku wsparcia państwa dla wszystkich dzieci od pierwszej klasy do szóstej.

Podręcznik ma kosztować maksimum 10 zł za sztukę. Zdaniem Andrzeja Rozenka z Twojego Ruchu, niska cena wpłynie na jego jakość. "Jeżeli koszt druku ma być 10 złotych, to obawiam się, że to będzie jakaś straszna lipa" - powiedział.

Julia Pitera z Platformy Obywatelskiej zwróciła uwagę, że jeżeli rozłączy się zeszyt ćwiczeń od podręcznika, to podręczniki będzie można używać wielokrotnie. Jak powiedziała, tym samym zlikwiduje się zmuszanie rodziców przez wydawców do corocznego zakupów książek szkolnych.

Wojciech Olejniczak z SLD chwali pomysł i podkreśla że rząd powinien teraz skupić się na jego realizacji.

Stanisław Żelichowski z PSL uważa, że pomysł dojdzie do skutku i pierwszoklasiści otrzymają w tym roku darmowe podręczniki. "Znam dobrze panią Kluzik-Rostkowska i wiem, że jak coś zapowiedziałą to postara się to wykonać" - powiedział.

Premier Donald Tusk zapowiedział, że 1 września uczniowie I klasy szkoły podstawowej dostaną darmowe podręczniki. Przygotuje je i dostarczy do szkół Ministerstwo Edukacji. Podręczniki będą własnością szkoły.