"Gazeta Wyborcza" opisuje kulisy zebrania zarządu PO ws. afery taśmowej na Dolnym Śląsku. Według relacji sześciogodzinna narada zamieniła się w tyradę Tuska przeciwko Grzegorzowi Schetynie: "Tusk mówił, że raz na zawsze musi zostać w Platformie rozwiązany problem kwestionowania przywództwa. Dodał, że każdy kto chciał przejąć przywództwo w PO, mógł kandydować w wyborach na szefa partii, ale Grzegorz Schetyna tego nie zrobił, za to sieje destrukcję, krytykując rząd "- relacjonuje środowe posiedzenie zarządu Platformy jeden z jego uczestników.

Zebrani krytykowali również szefa klubu PO Rafał Grupińskiego.

Politycy z zarządu mieli pretensje do Grupińskiego, że domagał się publicznie powtórzenia zjazdu na Dolnym Śląsku. Zarzucali mu, że jako szef klubu nie miał prawa wypowiadać się w imieniu szefa partii czy zarządu.

Przewodniczący pomorskiej PO Sławomir Nowak mówił, że ma wątpliwości, czy po skandalu z nagraniami z Dolnego Śląska ktokolwiek będzie chciał na listopadowym zjeździe partii zagłosować za tym, by Schetyna wszedł do zarządu PO.

Premier Donald Tusk skrytykował w związku ze sprawą dolnośląskich nagrań zarówno Grzegorza Schetynę, jak i Jacka Protasiewicza, który wygrał sobotnie wybory na szefa regionu dolnośląskiego. Mówił, że w Platformie nie może dochodzić do korupcji wyborczej. Zganił także nagrywanie rozmów przez partyjnych działaczy. Chodzi o ujawnione przez "Newsweek" nagranie rozmowy, w której poseł Norbert Wojnarowski obiecuje delegatowi na zjazd Edwardowi Klimce, że jeśli odda głos na Jacka Protasiewicza, to może liczyć na pracę w którejś ze spółek KGHM. A także inne nagranie, na którym stronnik Protasiewicza, poseł Michał Jaros, rozmawia z członkiem zarządu PO w Legnicy Pawłem Frostem, który chwali się zdanym egzaminem na członka rady nadzorczej. Ale Jaros nic mu za poparcie Protasiewicza nie oferuje.

"Szef mówił, że gdyby Schetyna był pewny wyniku wyborów, to powinien ujawnić te taśmy na zjeździe, a nie dopiero po przegranej" - opowiada jeden z rozmówców "Gazety Wyborczej". Dodaje, że Tusk zagroził, że jeśli kryzys w PO będzie się pogłębiał, to będą wcześniejsze wybory.

Schetyna miał zapewniać, że nie ma nic wspólnego z nagraniami. Zadeklarował, że szanuje werdykt wyborczy.