Sejm odrzucił obywatelski projekt nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny. Miał on wprowadzić zakaz aborcji ze względu na wady genetyczne płodu. Za odrzuceniem projektu głosowało 233 posłów, przeciw było 182. Sześciu wstrzymało się od głosu.

Głosowanie poprzedziła burzliwa dyskusja. Przedstawicielka wnioskodawców Kaja Godek mówiła, że autorzy projektu wielokrotnie zwracali się do ministerstwa zdrowia o udostępnienie wykazu chorób, ze względu na które przeprowadza się aborcję. Takiego wykazu wnioskodawcy nie uzyskali, tłumaczono im, ze jest to tajemnica lekarska. "To nie jest tajemnica lekarska" - podkreśliła Kaja Godek. Jak mówiła, z relacji świadków wynika, że większość tych chorób to zespół Downa. "Dochodzi też do sytuacji, gdy zabijane są nienarodzone dzieci, dlatego, ze miały rozszczep wargi" - dodała.

Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz mówił, że jeśli ktoś wie o takich przypadkach, powinien o nich zawiadomić prokuraturę. Nie odniósł się do pytania o ministerialną listę chorób, ze względu na które przeprowadza się aborcję. Poseł PiS Jan Dziedziczak mówił, że dzieci niepełnosprawne mają prawo życia od momentu poczęcia. "Co roku zabijanych jest w Polsce około 600 nienarodzonych dzieci, z czego ponad połowa cierpi na zespoły Downa i Turnera" - mówił.

Poseł niezrzeszona Wanda Nowicka mówiła, że jest to "najbardziej represyjny projekt, jaki można sobie wyobrazić". Według niej, skazuje on rodziny na wielkie cierpienie, jakie powodowane jest przez narodziny dzieci niepełnosprawnych. Poseł SLD Marek Bałt mówił, że wnioskodawcy lekceważą fakt, iż tysiące polskich rodzin, wychowujących dzieci niepełnosprawne, żyje w biedzie. Obowiązująca od 1993 roku ustawa dopuszcza aborcję w trzech przypadkach: gdy lekarz uzna, że ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia matki, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby oraz gdy ciąża jest wynikiem gwałtu.