Według "Gazety Wyborczej', eksperci Macierewicza skompromitowali się w prokuraturze, nie przedstawiając żadnych dowodów na zamach w Smoleńsku. Mówili natomiast o "eksperymentach myślowych", a jeden z nich wnioski o wybuchu wyciągnął na podstawie eksplozji, którą widział w szopie. Macierewicz zapowiedział, że złoży zawiadomienie do prokuratury.

Trzech ekspertów zespołu Antoniego Macierewicza badającego katastrofę smoleńską - prawdopodobnie chodzi o profesorów Wiesława Biniendę, Jana Obrębskiego i Jacka Rońdę - zeznawało przed prokuratorami wojskowymi, którzy prowadzą oficjalne śledztwo w tej sprawie.

Według "Gazety Wyborczej", eksperci nie przedstawili żadnych dowodów na zamach w Smoleńsku. "Jeden z przesłuchanych świadków wskazał, że podstawą wniosków na temat katastrofy był "eksperyment myślowy" oparty na wiedzy pochodzącej z fotografii z miejsca katastrofy. Inny świadek (...) jako podstawę do formułowania wniosków wskazywano np. doświadczenie związane z lataniem samolotami w charakterze pasażera." - powiedział Agnieszce Kublik gazecie rzecznik prokuratury kpt. Marcin Maksjan.

Z kolei prof. Bienienda nie chciał przekazać prokuratorom swojej słynnej symulacji, która ma dowodzić, że skrzydło tupolewa może wytrzymać zderzenie z brzozą. Zamiast tego poprosił o dane, które są niezbędne do przeprowadzenia tego typu eksperymentu.

Także prof. Otrębski nie zaprezentował prokuraturze żadnych dowodów. Mówił za to, że od dziecka interesuje się lotnictwem, w młodości sklejał modele samolotów i siedział kiedyś w kokpicie Su-33. Ponadto podczas lotu samolotem obserwuje, jak zachowują się skrzydła. Pytany o doświadczenie w dziedzinie materiałów wybuchowych odparł, że był świadkiem eksplozji w szopie.

"Jeśli tak wygląda praca naukowa ekspertów Macierewicza, to znaczy, że nie mają żadnych dowodów czy choćby poszlak! Ten wielki smoleński śledczy, czyli Macierewicz, jest nagi!" - komentuje sprawę dla "Gazety Wyborczej" prawnik rodzin ofiar katastrofy.

Macierewicz idzie do prokuratury

Tymczasem sam Antoni Macierewicz w rozmowie z serwisem WPolityce zapowiedział, że złoży zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez prokuratora Maksjana i jego kolegów z prokuratury wojskowej, którzy przekazali "Gazecie Wyborczej" informacje. Zdaniem Macierewicza, ujawnili one tajne informacje ze śledztwa, łamiąc tym samym Kodeks postępowania karnego.

Macierewicz uznał też artykuł opublikowany w "Gazecie Wyborczej" za "skrajnie manipulatorski" i zaznaczył: "Wykorzystali je do gry politycznej i ataku na instytucje Sejmu Rzeczypospolitej, jakim jest zespół parlamentarny, oraz jego niezależnych ekspertów w celu zniesławienia tych ekspertów, mającego na celu utrudnienie im wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej".