Sprawa podpalenia z Białegostoku zostanie wyjaśniona - zapewnia premier Donald Tusk. Chodzi o podpalenia mieszkania na jednym z białostockich osiedli. Zdarzenie miało podłoże rasistowskie - w mieszkaniu przebywał obywatel Indii, mąż jednej z córek właścicieli lokalu.

Donald Tusk zapowiedział na konferencji prasowej, że służby państwowe traktują tę sprawę "śmiertelnie poważnie". - Słowo 'śmiertelnie' nie jest tu nadużyciem. Wiemy, że to wiązało się z narażeniem życia wielu ludzi - podkreślał premier. Donald Tusk tłumaczył, że sprawa jest trudna, bo nie chodzi tylko o znalezienie kilkunastu winnych osób ale też o "nadspodziewanie głębokie zakorzenienie w różnych środowiskach zawodowych skinheadów podlaskich".

"Sprawa ma wymiar społeczny a w jakimś sensie polityczny" - mówił. Zdecydowane działania w tej sprawie już w połowie maja zapowiedział wspomniany przez premiera minister spraw wewnętrznych. Bartłomiej Sienkiewicz, który był obecny na konferencji szefa rządu, nie chciał zdradzić szczegółów prowadzonego w Białymstoku postępowania. Potwierdził jedynie, że są do działania na szeroką skalę.

"Osoby z tego środowiska już poczuły aktywność państwa w tej kwestii. Ale to nie wszystko. Proszę o cierpliwość" - mówił Bartłomiej Sienkiewicz. W Białymstoku incydent z podpaleniem mieszkania nie był jednostkowy. Wcześniej dochodziło do podobnych ataków. M.in. nieznani sprawcy próbowali podpalić domy, gdzie mieszkały rodziny czeczeńskie.