Po drugiej debacie telewizyjnej sztaby kampanii wyborczych prezydenta USA Baracka Obamy i jego rywala Mitta Romneya starały się w jak najlepszym świetle przedstawić ich występ przed kamerami. Sondaże nadal wskazują na rosnącą popularność Romneya.

Republikański kandydat na wiceprezydenta, kongresman Paul Ryan powiedział w środę w telewizji ABC, że Obama nie przedstawił zadowalającego programu naprawy stanu gospodarki.

"Prezydent nie potrafił obronić swego dorobku w sprawie redukcji deficytu budżetowego i tworzenia miejsc pracy. Mitt Romney zaproponował natomiast konkretny plan w tym zakresie" - oświadczył.

Wzrost PKB jest nadal anemiczny i nie generuje wielu nowych miejsc pracy. Zdaniem Republikanów winę ponosi za to antybiznesowa polityka administracji wywodzącego się z Demokratów Obamy.

Wiceprezydent Joe Biden pochwalił Obamę za jego udany występ w debacie i wypomniał Romneyowi, że po raz kolejny odmówił ujawnienia szczegółów swego planu podatkowego.

"Po trzech debatach (w tym jednej z udziałem kandydatów na wiceprezydenta - PAP) wciąż nie znamy ani jednego konkretu na temat jego planu obniżenia podatków o 5 bilionów dolarów" - podkreślił wiceprezydent.

Romney twierdzi, że straty dla fiskusa z tytułu proponowanej przez niego obniżki progów podatkowych zrekompensuje ożywienie koniunktury i szybszy wzrost gospodarczy. Mówi też, że popiera zniesienie wielu ulg podatkowych od korporacji, ale nie ujawnia jakich.

W środę stacje telewizyjne zaczęły nadawać ogłoszenie przedwyborcze sponsorowane przez sztab kampanii Romneya, w którym podkreśla on, iż popiera prawo kobiet do aborcji - jednak tylko w wypadku, gdy ciąża jest wynikiem gwałtu, kazirodztwa lub gdy zagraża życiu matki.

Instytut Gallupa ogłosił wynik sondażu, według którego Romneya popiera 51 proc., a Obamę 45 proc. tzw. prawdopodobnych wyborców. Romney prowadzi też w 12 stanach, w których liczba zwolenników obu polityków jest mniej więcej wyrównana (swing states). Sondaż ten został jednak przeprowadzony przed wtorkową debatą, którą w ocenie obserwatorów Obama nieznacznie wygrał.