Wtorkowe deklaracje głównego negocjatora KE ds. Brexitu Michela Barniera i brytyjskiego ministra Dominica Raaba wzbudziły ostrożny optymizm wśród francuskich komentatorów, którzy wciąż twierdzą jednak, że brak porozumienia jest "coraz bardziej prawdopodobny".

Francuskie radio dla zagranicy RFI poinformowało, że negocjatorzy przerwali spotkanie, by powiedzieć dziennikarzom, iż będą dyskutować teraz "bez przerwy", gdy rozmowy w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE wkraczają w finałową fazę. Według brukselskiego korespondenta tej rozgłośni przedstawiciele Wielkiej Brytanii i Komisji Europejskiej, zdając sobie sprawę, że czas nagli, chcieli w ten sposób pokazać, że "wierzą w skuteczność swych rozmów".

Korespondent dziennika "Le Monde" w Brukseli Jean-Pierre Stroobants również twierdzi, że "negocjatorom chodziło o uspokojenie rozgrywki i rozwianie obaw, że obie strony zdecydowane są na rozwód bez porozumienia". Dziennikarz docenia jednak nowy etap, jakim są "negocjacje bez przerwy" i przyznaje, że "być może jest nadzieja na osiągnięcie umowy na początku listopada".

Francuscy obserwatorzy zauważają, że obaj negocjatorzy nawet nie wspomnieli o najnowszych propozycjach brytyjskiej premier Theresy May, które "poróżniły rząd brytyjski i nie zostały przyjęte w Brukseli".

Według ekspertów zupełnie niezałatwiona jest kluczowa sprawa uniknięcia hermetycznej granicy między Republiką Irlandii a brytyjską Irlandią Północną. Ponadto strony nie znajdują porozumienia w kwestii chronionych oznaczeń geograficznych.

Francuski tygodnik gospodarczy "Challenges" omawia w środę na swej stronie internetowej wypowiedź szefa brytyjskiej dyplomacji Jeremy’ego Hunta, który "ostrzega przed konsekwencjami +twardego Brexitu+, czyli przed brakiem umowy między Londynem i UE". Taki scenariusz według ministra "zagrażałby jedności Europy".

"My (Brytyjczycy) w naszej historii stawialiśmy czoło poważniejszym wyzwaniom", ale "nieuporządkowane rozstanie" byłoby "pęknięciem w stosunkach między sojusznikami europejskimi, pęknięciem, którego zabliźnienie trwać będzie przez całe pokolenie" - powiedział Hunt, cytowany przez tygodnik. "Byłoby to geostrategicznym błędem w skrajnie niebezpiecznym momencie dla historii Europy" - podkreślił minister.

Korespondent "Le Monde", powołując się na anonimowego eksperta brukselskiego, ujawnia, że "wciąż największa niepewność panuje co do tego, czy wygra Biała Księga (premier May) czy też +no deal+ (brak porozumienia)". "Jak dotąd Michel Barnier trzyma się swego zdecydowanego stanowiska, starając się oszczędzać brytyjską premier, której propozycje wyraźnie skierowane były na użytek wewnętrzny" - wskazuje.

Według londyńskiej analityczki Anny Lewin "sprawy związane z Brexitem są bardzo złożone. Negocjatorzy w głoszonych przez siebie deklaracjach (...) zmienni są jak pogoda, do czego przyczyniają się nieporozumienia w brytyjskim rządzie i różnice w podejściu poszczególnych członków UE. Obserwatorzy nie są w stanie stwierdzić, w jakim stadium tak naprawdę są negocjacje i chwytają się poszczególnych wypowiedzi negocjatorów, choć wnoszą one niewiele".