Zaproponowane zmiany w ordynacji wyborczej do PE ograniczyłyby dostęp mniejszym ugrupowaniom, pozbawiając istotną część społeczeństwa przedstawicieli wybranych zgodnie z własnymi preferencjami - napisał w skierowanym do Sejmu uzasadnieniu decyzji o zawetowaniu noweli Kodeksu wyborczego prezydent Andrzej Duda.

We wniosku, który wpłynął w czwartek do Kancelarii Sejmu, prezydent poinformował marszałka Marka Kuchcińskiego o odmowie podpisania lipcowej nowelizacji Kodeksu wyborczego dot. zmian w ordynacji do Parlamentu Europejskiego i zwrócił się o ponowne jej rozpatrzenie przez Izbę.

W dołączonym do wniosku uzasadnieniu Duda zaznaczył, że dostrzega "niedoskonałości obecnego systemu wyborów" do PE i zgadza się z "podnoszonymi postulatami uproszczenia go i uczynienia bardziej przejrzystym".

Oświadczył jednak, że odmawia podpisania przedłożonej mu nowelizacji, ponieważ - w jego przekonaniu - ogranicza ona "dostęp do Parlamentu Europejskiego mniejszym ugrupowaniom, pozbawiając tym samym istotną część społeczeństwa przedstawicieli wybranych zgodnie z własnymi preferencjami".

Prezydent ocenił też, że zaproponowane zmiany w ordynacji do europarlamentu "budzą wątpliwość w kontekście realizacji zasady proporcjonalności", która - jak zaznaczył - "ma rangę zasady konstytucyjnej w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej" oraz stanowi gwarancję "odwzorowania preferencji politycznych i zapewnienia szerokiej reprezentacji różnych poglądów i interesów na forum publicznym".

Duda zwrócił zarazem uwagę, że zasada proporcjonalności obowiązuje w odniesieniu do wyborów do PE na mocy prawa europejskiego. Jak wskazał, zgodnie z unijnymi przepisami próg wyborczy w tych wyborach nie może przekroczyć 5 proc. oddanych głosów. 5-procentowy próg jest - według prezydenta - "rozwiązaniem ugruntowanym i słusznym", gwarantując szeroką reprezentację środowisk politycznych, a zarazem przeciwdziałając nadmiernemu rozdrobnieniu sceny politycznej.

"Uważam, że jest to również właściwy próg wyborczy w wyborach do Parlamentu Europejskiego. W mojej ocenie, zważywszy na kompetencje i zadania Parlamentu Europejskiego, pożądana jest reprezentacja ugrupowań politycznych, oddająca rzeczywiste preferencje wyborców. Nie zgadzam się jednocześnie na zmiany ustawodawcze podnoszące efektywny próg wyborczy do poziomu kilkunastu procent, co jest rozwiązaniem o charakterze blokującym, o negatywnych skutkach zarówno dla wyborców, jak i dla mniejszych ugrupowań politycznych" - napisał Duda.

Jak wskazał, wejście w życie nowych przepisów dot. wyborów do europarlamentu spowodowałoby tymczasem, że "warunkiem uczestnictwa komitetu wyborczego w podziale mandatów będzie uzyskanie 11-12 proc., a może nawet - jak wskazano w opiniii Biura Legislacyjnego Senatu do przedmiotowej ustawy - 16,5 proc. ważnie oddanych głosów w skali kraju".

Prezydent zwrócił się w tym kontekście do Sejmu z o ponowne rozważenie, czy cel, jakim jest "zrównywanie wagi głosów wyborców w poszczególnych okręgach usprawiedliwia przyzwolenie na wzrost liczby tzw. głosów straconych, czyli oddanych na komitety wyborcze, które - po wejściu w życiu ustawy - nie będą uwzględniane w podziale mandatów". "W mojej ocenie jest to ingerencja zbyt daleko idąca, negatywnie wpływająca na odzwierciedlenie faktycznej woli dużej części wyborców" - oświadczył.

Prezydent ocenił ponadto, że ustawa "nie powinna wymuszać kreowania koalicji ugrupowań politycznych, gdyż takie decyzje - ze względu na interes społeczny - powinny być samoistne i dobrowolne". Zaznaczył, że stworzenie ustawowych gwarancji, że wynik wyborów będzie w największym stopniu urzeczywistniał wolę wyborców oraz odzwierciedlał poparcie społeczne udzielone poszczególnym kandydatom pozostaje kwestią o fundamentalnym znaczeniu.

Zdaniem Dudy ustawa nie spełnia wskazanych w pierwotnym uzasadnieniu projektu celów dot. "zakładanego wzrostu zainteresowania wyborami europejskimi, a w konsekwencji wzrostu frekwencji wyborczej". "Za uzasadnione można bowiem uznać twierdzenie, że proponowane zmiany, w szczególności podniesienie efektywnego progu wyborczego, mogą zniechęcić część uprawnionych do głosowania od udziału w wyborach, gdyż będą przekonani, że kandydaci, na których zamierzają oddać głos i tak nie zdobędą mandatu" - wyjaśnił.

Prezydent poinformował jednocześnie marszałka Kuchcińskiego o wyznaczeniu minister Anny Surówki-Pasek do reprezentowania jego stanowiska w Sejmie.

Obecnie w wyborach do PE najpierw ustala się ugrupowania, które w skali kraju, w jednym ogólnokrajowym okręgu wyborczym, osiągnęły próg wyborczy 5 proc. Następnie pomiędzy te ugrupowania rozdzielane są wszystkie polskie mandaty do PE - ponad 50. Potem te mandaty, które danemu ugrupowaniu przypadły w wyniku rozdziału mandatów w skali kraju, są dzielone między 13 list okręgowych tego ugrupowania.

Nowelizacja przewiduje natomiast, że każdy z 13 okręgów wyborczych ma mieć przypisaną konkretną liczbę - co najmniej trzech - posłów wybieranych do europarlamentu. Czyli - jak zaznaczono w opinii Biura Legislacyjnego Senatu do nowelizacji - "w miejsce jednego ponad 50-mandatowego okręgu wyborczego (skutkującego wysoką proporcjonalnością i niskim efektywnym progiem wyborczym) wprowadza się 13 okręgów wyborczych liczących średnio 3,9 mandatu (co skutkuje wysoką dysproporcjonalnością wyborów i bardzo wysokim efektywnym progiem wyborczym)".

Obecnie, gdy podział mandatów do PE odbywa się w skali kraju, 13 okręgów w eurowyborach służy de facto do prezentacji okręgowych list kandydatów i później do wewnętrznego podziału mandatów zdobytych przez dane ugrupowanie.

Weto prezydenta oznacza, że nowelizacja Kodeksu wyborczego trafia do ponownego rozpatrzenia przez Sejm. Sejm ponownie uchwala ustawę, czyli odrzuca weto prezydenta, większością 3/5 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.