Kolejny etap prac nad ustawą zaostrzającą prawo aborcyjne zakończył się powołaniem podkomisji.
Wniosek o powołanie owej podkomisji przegłosowano mimo ostrego sprzeciwu autorów projektu. Zaskoczenia jednak nie było, bo o takim scenariuszu mówiło się na sejmowych korytarzach. – Kolejny raz stosują państwo przemoc wobec nienarodzonych dzieci. To jest przemoc władzy wobec obywateli, którzy chcą ochrony życia – mówiła wczoraj Kaja Godek z Inicjatywy #Zatrzymaj Aborcję.
Projekt, który znosi możliwość przerywania ciąży, gdy istnieje ryzyko ciężkiego upośledzenia płodu lub nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu, Sejm skierował do dalszych prac w styczniu. W marcu pozytywnie zaopiniowała go komisja sprawiedliwości. Komisja polityki społecznej, mimo ponaglania, nie spieszyła się, by przystąpić do kolejnego etapu prac. Bo rządzącym nie jest to na rękę. Niewykluczone, że projekt nadal leżałby w sejmowej zamrażarce, gdyby nie upominali się o niego wnioskodawcy oraz... Episkopat. Powołanie podkomisji, która zajmie się projektem, to dobry sposób na przeciągnięcie procedowania.
Doskonale zdają sobie z tego sprawę jego autorzy. Decyzję posłów Kaja Godek nazwała utopieniem projektu i grą na zwłokę.
Przed poniedziałkowym posiedzeniem pojawiały się też głosy, że powrót do prac nad prawem dotyczącym aborcji jest odwracaniem uwagi od innych politycznych wydarzeń. Mówiło się, że podczas gdy Komisja Europejska wszczyna postępowanie wobec Polski w sprawie Sądu Najwyższego, sejmowa większość wyciąga z zamrażarki projekt, który dzieli społeczeństwo, w nadziei, że obywatele zamiast protestować w obronie niezawisłości sądownictwa, będą organizować demonstracje przeciwko zakazowi aborcji. – Problem, który dzieli społeczeństwo, jest zawsze wyciągany wtedy, kiedy są inne sprawy polityczne dużej wagi – podkreślała podczas posiedzenia komisji posłanka Magdalena Kochan (PO), zgłaszając wniosek o odrzucenie projektu.
Obradom towarzyszyły demonstracje. I to nie tylko w Warszawie, przed gmachem Sejmu. Przeciwnicy zaostrzania prawa umawiali się, że wyjdą na ulice również innych miast Polski. Wszystko wskazuje jednak na to, że ostateczna decyzja w tej sprawie na razie nie zapadnie.
Projektem będzie się teraz zajmować dziesięcioosobowa podkomisja. W jej skład powołano pięcioro posłów PiS, dwie posłanki PO i po jednej z Nowoczesnej i Kukiz’15. Ku rozgoryczeniu zwolenników jak najszybszego znowelizowania ustawy nie wyznaczono od razu posiedzenia podkomisji.