Doradca prezydenta USA ds. Bliskiego Wschodu Jared Kushner w opublikowanym w niedzielę wywiadzie dla palestyńskiej gazety "Al-Quds" oświadczył, że USA są gotowe do współpracy z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem, jeśli on będzie tego chciał.

Kushner, który jest doradcą oraz zięciem amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, odbywa obecnie podróż po Bliskim Wschodzie, by przedstawić nowy plan pokojowy dla tego regionu i omówić sytuację w Strefie Gazy.

W rozmowie z wydawanym w Jerozolimie dziennikiem - wydrukowanej po arabsku i opatrzonej tytułem "Jestem gotowy na współpracę z prezydentem Abbasem, jeśli będzie tego chciał" - Kushner powiedział, zwracając się do Palestyńczyków: "Zasługujecie na wspaniałą przyszłość, nadszedł czas dla Izraelczyków i Palestyńczyków, by wzmocnili swoich przywódców i ponownie skupili się na tym, by zachęcić ich do otwarcia się na rozwiązanie i by nie bać się próbować".

Administracja Trumpa poinformowała, że opracowuje plan pokojowy dla Bliskiego Wschodu, jednak jeszcze go nie ujawniła. W rozmowie z "Al-Quds" Kushner nie chciał mówić o szczegółach porozumienia, nad którym pracuje Waszyngton, ale dodał, że plan jest "prawie ukończony" i jego szczegóły "wkrótce" zostaną one upublicznione.

6 grudnia ub.r. Trump ogłosił, że USA uznają Jerozolimę za stolicę państwa żydowskiego. Zdaniem Palestyńczyków krok ten dyskwalifikuje amerykańską administrację jako mediatora w konflikcie bliskowschodnim, a Abbas później odmówił spotkania z wysłannikami Trumpa.

"Jeśli prezydent Abbas jest gotów wrócić do stołu negocjacyjnego, jesteśmy gotowi uczestniczyć w dyskusjach, ale jeśli tak nie będzie, wtedy upublicznimy plan" pokojowy - zapowiedział Kushner w rozmowie z "Al-Quds". Dodał, że wierzy, iż po osiągnięciu porozumienia obie strony konfliktu bliskowschodniego "zyskają więcej, niż będą musiały zaoferować" oraz że będą przekonane, iż z powodu ustępstw życie ich narodów będzie dużo lepsze niż obecnie.

Na pytanie, czym nowy plan pokojowy różni się od poprzednich, Kushner odpowiedział, że jego zespół "wiele czasu spędził na słuchaniu i skupianiu się na ludziach".

Doradca Trumpa ds. Bliskiego Wschodu zauważył, że Abbas "mówi, że chce pokoju" i "nie ma powodu, by mu nie wierzyć". Dodał jednak, że "kwestionuje umiejętność, lub chęć, prezydenta Abbasa do ostatecznego zawarcia porozumienia" z Izraelem. "Mówi o ciągle o tych samych rzeczach od 25 lat. Przez tak długi czas nie udało się doprowadzić do pokoju" - podkreślił Kushner. "Społeczność międzynarodowe zaczyna być sfrustrowana z powodu palestyńskich przywódców i nie widać wielu konstruktywnych działań na rzecz pokoju" - powiedział. "Jest wiele ostrych oświadczeń czy potępienia, ale nie ma pomysłów czy wysiłków z perspektywą sukcesu" - mówił Kushner o polityce palestyńskich władz.

"Chcemy znaleźć pakiet rozwiązań, z którymi żyć będą mogły obie strony (konfliktu bliskowschodniego). Rozwiązanie kluczowych problemów bez utworzenia ścieżki do lepszego życia nie da trwałego wyjścia" - zapewnił doradca Trumpa.

W sobotę Kushner oraz towarzyszący mu w podróży negocjator Trumpa ds. Bliskiego Wschodu Jason Greenblatt wspólnie z amerykańskim ambasadorem w Izraelu Davidem Friedmanem rozmawiali w Jerozolimie z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu.

Amerykański plan pokojowy - zauważa Reuters - już wzbudził sceptyczne reakcje, choć jeszcze nie przedstawiono jego szczegółów. Wielu ekspertów wątpi, czy Kushner i Greenblatt, którzy nie mają doświadczenia dyplomatycznego, będą w stanie doprowadzić do jakiegokolwiek porozumienia na Bliskim Wschodzie.

Jednocześnie agencja Reutera zauważa, że wywiad Kushnera w "Al-Quds" uwydatnia strategię administracji Trumpa, by skoro palestyńscy przywódcy odmawiają rozmów z Amerykanami, kierować swoje przesłanie bezpośrednio do Palestyńczyków.

Po uznaniu przez USA Jerozolimy za stolicę państwa żydowskiego doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton powiedział, że ułatwi to zawarcie pokoju między Izraelem a Palestyńczykami. Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych przyjęło wkrótce potem uchwałę domagającą się anulowania decyzji Trumpa, a skupiająca 57 państw Organizacja Współpracy Islamskiej oświadczyła, że uznanie przez USA Jerozolimy za stolicę Izraela oznacza "jawną agresję".