Kilka tysięcy przedmiotów – pozostałości po więźniach - odnaleźli badacze na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Falstad w Norwegii. W poszukiwaniach uczestniczyli m.in. pracownicy Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.

"Odnaleźliśmy kilka tysięcy obiektów, należących do więźniów obozu. Głównie były to przedmioty codziennego użytku, rzeczy osobiste, jak blaszka z numerem obozowym czy nieśmiertelnik norweskiego żołnierza" - powiedział PAP we wtorek koordynator Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów Andrzej Ossowski z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie. Dodał, że na szczególną uwagę zasługują odnalezione naczynia, m.in. porcelanowe, które wytwarzali więźniowie obozu.

"Wiadomo, że w obozie umieszczono dwóch naukowców, którzy mieli rozpocząć produkcję porcelany. W trakcie badań odnaleźliśmy wiele próbek materiałów. Na niektórych elementach zachowały się odciski palców więźniów, co jest szczególnie poruszające, zwłaszcza, że wiemy, kto konkretnie tam pracował" – powiedział Ossowski.

Badania powierzchniowe na terenie byłego obozu w Falstad prowadzili naukowcy m.in. z Norwegii, Polski, USA, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Holandii pod kierunkiem prof. Marka Jasińskiego z Norweskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii w Trondheim. Śladów po więźniach szukali w zachowanych obiektach: głównym budynku obozu, domu komendanta, a także w pobliskim kamieniołomie oraz na dnie rzeki, przepływającej przez teren obozu.

"Badaliśmy też jedno z miejsc egzekucji w lesie oddalonym o kilkaset metrów od obozu oraz miejsca pochówków zamordowanych więźniów. Nie odnaleźliśmy do tej pory szczątków, ale wiadomo, że Niemcy część ofiar ekshumowali, a następnie zatopili we fiordzie w pobliżu obozu" – powiedział Ossowski. Dodał, że część ciał ekshumowali Norwegowie, a wielu nie odnaleziono do dziś.

Nieznana jest liczba ofiar obozu, szacuje się, że mogło to być 200-300 osób.

"Był to głównie obóz dla więźniów politycznych, ale też jeńców wojennych czy robotników przymusowych. Wśród więźniów było ok. 100 Polaków, nie wiadomo jednak, jaki był ich los" – zaznaczył Ossowski.

Pierwsze badania na terenie obozu przeprowadzono w 2014 r. Te prowadzone pod koniec maja br. były ich kontynuacją na większą skalę i na bardziej rozległym obszarze. Naukowcy zamierzają wrócić do Norwegii jesienią. Jak powiedział Andrzej Ossowski, mają zostać wykonane pomiary laserowe terenu obozu.

"Mamy nadzieję, że uzyskamy więcej danych i pozwoli to na odtworzenie kolejnych elementów obozu. Zeskanujemy przede wszystkim miejsca egzekucji. Być może uda nam się ustalić kolejne miejsca pochówków" – powiedział Ossowski.

W latach 1941-45 w niemieckim obozie karnym w Falstad przebywało ok. 5 tys. jeńców z 16 państw. Sporą grupę więźniów - Norwegów, Polaków i Żydów, deportowano w czasie wojny do innych niemieckich obozów, w tym m.in. Auschwitz-Birkenau, Stutthof i Sachsenhausen.

Łącznie w czasie drugiej wojny światowej na terenie Norwegii przebywało ponad 150 tys. zagranicznych jeńców wojennych, którzy przymusowo pracowali w ponad 500 obozach. Około 20 tys. więźniów zostało straconych w egzekucjach lub zmarło wskutek ciężkich warunków pracy.(PAP)

autorka: Elżbieta Bielecka