Sekretarz stanu USA Mike Pompeo wezwał w poniedziałek Izrael i Palestyńczyków do powrotu do rozmów pokojowych. W reakcji na apele o potępienie pacyfikowania przez siły izraelskie palestyńskich protestów podkreślił, że USA uznają prawo Izraela do samoobrony.

Rozwiązanie konfliktu izraelsko-palestyńskiego pozostaje priorytetem dla administracji prezydenta USA Donalda Trumpa, nawet jeśli nie zgadza się ona, że konflikt ten jest głównym powodem niestabilności na Bliskim Wschodzie - powiedział Pompeo w Ammanie na wspólnej konferencji prasowej z ministrem spraw zagranicznych Jordanii Ajmanem as-Safadim.

Jordania to ostatni etap bliskowschodniej podróży nowego szefa amerykańskiej dyplomacji, który wcześniej był dyrektorem Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA).

Pompeo odmówił potępienia działań władz izraelskich w obliczu trwających od kilku tygodni protestów ludności palestyńskiej w Strefie Gazy wzdłuż granicy z Izraelem. Sekretarz stanu zaznaczył, że USA "w pełni popierają" prawo państwa żydowskiego do samoobrony.

Według najnowszych danych podanych przez izraelską armię na skutek interwencji jej żołnierzy, którzy mają zapobiegać próbom forsowania granicznego ogrodzenia i przedostania się na izraelskie terytorium, zginęło od końca marca 39 Palestyńczyków. Szacuje się, że rannych zostało ok. 1,5 tys. Palestyńczyków, przy zerowych stratach po stronie izraelskiej.

Stosowanie nadmiernej siły przez wojsko wobec demonstrantów skrytykował wysoki komisarz Narodów Zjednoczonych ds. praw człowieka Zeid Ra'ad Al-Hussein.

Protestujący Palestyńczycy domagają się od Izraela zniesienia blokady Strefy Gazy oraz umożliwienia powrotu Palestyńczykom wygnanym ze swych miejsc zamieszkania po 1948 roku.

Jak zauważa agencja AP, w czasie wizyty w Izraelu i Jordanii Pompeo nie spotkał się z przedstawicielami ludności palestyńskiej. Pierwszym etapem podróży sekretarza stanu USA była Arabia Saudyjska.