Najwyższy rangą przywódca polityczny rebeliantów Huti w Jemenie Saleh al-Samad został zabity w ubiegłotygodniowym nalocie - poinformowali w poniedziałek rebelianci. O przeprowadzenie tego ataku oskarżyli Arabię Saudyjską.

Samad, który był szefem najwyższej rady politycznej, czyli najważniejszej instytucji politycznej w regionach kontrolowanych przez Huti, "został męczennikiem" w czwartek, 19 kwietnia, w nalocie w prowincji Al-Hudajda na zachodzie kraju - głosi komunikat opublikowany przez agencję Saba.

Jest to najpoważniejszy cios zadany rebeliantom przez koalicję dowodzoną przez Arabię Saudyjską, która walczy z Huti od marca 2015 roku - wskazuje agencja AFP.

Według BBC Samada zastąpił Mahdi al-Maszat.

Koalicja nie potwierdziła na razie śmierci Samada, ale w czwartek w Hudajdzie doszło do wielu nalotów. Media związane z Huti podawały wówczas, że zginęło w nich pięciu cywilów.

Na początku kwietnia Samad ogłosił, że rok 2018 jest "rokiem balistycznym par excellence", co było aluzją do ataków rakietowych rebeliantów wymierzonych w Arabię Saudyjską.

Od listopada 2017 roku Huti wystrzeliwują bowiem liczne pociski balistyczne w kierunku sąsiedniej Arabii Saudyjskiej; większość z nich jest przechwytywana przez obronę przeciwlotniczą.

Liderem rebeliantów Huti jest Abdel Malek al-Huti, który bardzo rzadko pokazuje się publicznie i kultywuje swój wizerunek przywódcy duchowego.

Jemen pogrążony jest w chaosie od 2011 roku, gdy społeczna rewolta położyła kres wieloletnim dyktatorskim rządom prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Konflikt nasilił się, gdy w marcu 2015 roku interwencję w Jemenie rozpoczęła Arabia Saudyjska.

Rebelianci kontrolują obecnie Sanę oraz rozległe terytoria na północy i zachodzie kraju, a władza obecnego prezydenta Jemenu Abd ar-Rab Mansura al-Hadiego, któremu podlega tylko południowa część kraju, jest w znacznej mierze iluzoryczna.

Według danych ONZ od początku interwencji koalicji w Jemenie zginęło ponad 5,9 tys. cywilów, a prawie 10 tys. odniosło obrażenia. Walki i częściowa blokada kraju sprawiły, że pomocy humanitarnej potrzebują 22 mln ludzi, że w Jemenie wybuchł najpoważniejszy na świecie kryzys żywnościowy i epidemia cholery, która dotknęła milion osób.