Jeśli wszystko pójdzie dobrze, przełom w relacjach z UE nastąpi 14 maja
Komisja Europejska, uruchamiając w grudniu procedurę przewidzianą w artykule siódmym unijnego traktatu, przeniosła ciężar dyskusji na forum krajów członkowskich. Na wczorajszym, trzecim już posiedzeniu ministrowie do spraw europejskich omówili zaproponowane przez Polskę w ramach kompromisu zmiany w prawie dotyczącym sądownictwa, które – uchwalone przez parlament – czekają teraz na podpis prezydenta.
– Chcemy jak najdalej idącego postępu. Widzimy ku temu wolę po obu stronach – mówił wczoraj w Luksemburgu odpowiedzialny za praworządność wiceszef KE Frans Timmermans.
„Parę kolejnych zmian” zapowiedział premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla Polsat News. Potwierdził to wczoraj wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański, zastrzegając jednak, że polski parlament nie może pracować pod presją międzynarodową.
Obie strony mówią, że kluczowe będą nadchodzące dni i tygodnie. Przełom mógłby nastąpić na kolejnym posiedzeniu ministrów do spraw europejskich zaplanowanym w Brukseli na 14 maja. Oficjalnie kwestia dalszych ustępstw nie pada w wypowiedziach unijnych urzędników. Wczoraj Timmermans po raz kolejny nie chciał odpowiedzieć na pytanie, czy dotychczasowe zmiany zaproponowane przez stronę polską są wystarczające, bo – jak mówił – jest na to za wcześnie. Ale nie jest tajemnicą, że KE oczekuje kolejnych ustępstw i to od nich uzależnia wycofanie z Rady UE wniosku o zastosowanie art. 7.
Polska może liczyć na umiarkowaną przychylność Komisji Europejskiej z jej przewodniczącym Jeanem-Claude’em Junckerem na czele. Bardziej stanowcze są niektóre kraje członkowskie. Wczoraj w Luksemburgu niemiecki minister Michael Roth oceniał, że „pomimo postępu efekty nie są wystarczające”. Według niego „dla niektórych” zmiany nie zachodzą wystarczająco szybko. Roth nie zmienił zdania, mimo noweli ustaw sądowych. Przed miesiącem niemiecki minister wypowiadał się w podobnie zdecydowany sposób. Miał wówczas powiedzieć swoim kolegom ministrom, że ma coraz mniejsze nadzieje na przełom.
Informator DGP z Brukseli wskazuje, że negocjacje w sprawie praworządności mają już nieuchronny aspekt budżetowy. Według niego przedłużający się spór o praworządność negatywnie wpłynie na pozycję negocjacyjną Polski, w obecnej perspektywie finansowej największego beneficjenta netto unijnego budżetu. Jako nasz potencjalny konkurent wskazywana jest Hiszpania, kraj o podobnej do Polski populacji, który potrzebuje finansowego zastrzyku dla rozruszania gospodarki. Taka rywalizacja byłaby jednak zaskakująca, bo Madryt po brexicie rozpatrywano raczej jako nowego partnera Warszawy w rozmowach o kolejnej wieloletniej perspektywie budżetowej.
Komisja Europejska zaprezentuje jej projekt 2 maja. Potem rozpoczną się negocjacje, które tym razem mogą być wyjątkowo trudne. Do zasypania jest luka po Brytyjczykach w wysokości do 12 mld euro rocznie. W projekcie ma się znaleźć potencjalnie niekorzystny dla Polski zapis, na który naciskały niektóre kraje członkowskie, mówiący o powiązaniu wypłat z unijnej kasy z praworządnością. Dobrze by było, gdyby spór z Komisją Europejską został niebawem zakończony.
Prace nad nowelizacją ustaw sądowych zostały zakończone w poniedziałek. Teraz czekają na podpis prezydenta. Nowela zrówna wiek emerytalny sędziów kobiet i mężczyzn. Tę zmianę wiceszef KE Frans Timmermans wskazał jako krok w dobrym kierunku. Choć nie odniósł się konkretnie do pozostałych reform, mówił, że niektóre z nich są „zachęcające”. Po wejściu w życie noweli będzie obowiązywać procedura konsultowania przez ministra sprawiedliwości zamiaru odwołania prezesa lub wiceprezesa sądu. Szef resortu będzie musiał zasięgnąć opinii kolegium sędziów, a w przypadku negatywnej oceny zwróci się do Krajowej Rady Sądownictwa. Jeśli ta w ciągu 30 dni nie zajmie stanowiska, minister będzie mógł odwołać szefów sądów.
Opublikowane mają też zostać trzy wyroki Trybunału Konstytucyjnego, których publikacji odmówiła w 2016 r. ówczesna premier Beata Szydło. Choć dołączona będzie do nich adnotacja o niezgodności z obowiązującym prawem. ⒸⓅ