FRANCJA | Były prezydent kraju Nicolas Sarkozy zatrzymany i przesłuchiwany przez policję
Dziennik „Le Monde” i znany portal śledczy Mediapart poinformowały wczoraj rano o zatrzymaniu i przesłuchiwaniu byłego prezydenta Francji w biurze antykorupcyjnym w Nanterre pod Paryżem. Śledztwo w sprawie nielegalnego finansowania kampanii wyborczej Sarkozy’ego w 2007 r. przez libijskiego dyktatora Muammara Kadafiego toczy się od 2013 r.
– Pojawiły się nowe dowody w sprawie – wyjaśnia dziennikarka śledcza telewizji BFMTV Sarah-Lou Cohen. Chodzi m.in. o nowe zeznania byłego członka partii l’UMP (dawniejsza nazwa Republikanów). Śledczy przesłuchują też byłego ministra i eurodeputowanego z otoczenia Sarkozy’ego Brice’a Hortefeux. Obaj politycy na tym etapie śledztwa mogą być zatrzymani maksymalnie na 48 godziny. Simon Piel, dziennikarz „Le Monde” opisujący aferę, twierdzi, że były prezydent nie przyznaje się do winy, tłumacząc, że zarzuty kierowane pod jego adresem są niegodne i niepoparte dowodami.
Koledzy partyjni byłego prezydenta oblegani we wtorek przez dziennikarzy przed paryską siedzibą partii republikańskiej reagowali nerwowo – unikali komentarzy albo udzielali enigmatycznych wypowiedzi. Zaczepiona przez nas deputowana Michele Tabarot stwierdziła, że to okazja do „wyjaśnienia pewnych spraw, pewnych plotek”. Damien Abad, wiceprezydent partii, apelował o respektowanie zasady domniemania niewinności. Wody w usta nabrał też sam premier Edouard Philippe, były członek Republikanów, tłumacząc, że nie będzie komentował przesłuchania prezydenta Sarkozy’ego, bo ma dla niego wiele szacunku. Partia wydała jednak wczoraj oficjalny komunikat, w którym wyraża „pełne poparcie dla Nicolasa Sarkozy’ego”. Lewicowy dziennik „Liberation” przypomina, że to niejedyny problem partii, która aby spłacić swoje zadłużenie w wysokości 55 mln euro, musiała ostatnio sprzedać swoją prestiżową siedzibę w XV dzielnicy Paryża.
Głównym adwersarzem Sarkozy’ego jest znany francusko-libijski biznesmen Ziad Takieddine, który w 2016 r. zeznał dziennikarzom śledczym portalu Mediapart, że na kampanię wyborczą Kadafi zaoferował 5 mln euro bezpośrednio Sarkozy’emu oraz Claude’owi Gueantowi, szefowi gabinetu. Pieniądze miały być przekazane w trzech walizkach między listopadem 2006 r. i początkiem 2007 r. Skarbnik kampanii prezydenckiej z 2007 r. Eric Woerth pytany przez śledczych o tę kwestię przyznał, że sztab otrzymał anonimowe koperty z datkami na kampanię, jednak w wysokości maksymalnie do ok. 35 tys. euro. Śledczy badają również sprawę podejrzanej sprzedaży w 2009 r. za 10 mln euro willi w regionie francuskich Alp przez libijski fundusz zarządzany przez Bechira Saleha, skarbnika reżimu Kadafiego, za którym wydano międzynarodowy list gończy.
Ogromną rolę w ujawnieniu libijskich źródeł finansowania kampanii prezydenckiej odgrywa Mediapart, portal o sympatiach lewicowych, który już od kilku lat publikował dokumenty obciążające polityków francuskiej prawicy. Szef portalu Edwy Plenel, podtrzymując zarzuty stawiane przez swoich dziennikarzy przeciwko byłemu prezydentowi, mówił wczoraj, że Kadafi od zawsze był miłością Sarkozy’ego.
– Afera ujawniona przez dziennikarzy śledczych osłabi pozycję już i tak osłabionych po zeszłorocznych wyborach polityków partii republikańskiej, będących jedyną konstruktywną konserwatywną opozycją dla prezydenta Macrona, posiadającego większość we francuskim Zgromadzeniu Narodowym – mówi DGP prof. Luc Rouban z paryskiego instytutu Sciences Po oraz CNRS. Sarkozy po porażce w wyborach prezydenckich nie wykluczał powrotu do władz partii, reprezentując jej gaullistowsko-konserwatywne skrzydło. Jednak powrót możliwy jest tylko wtedy, kiedy polityk nie budzi kontrowersji ani nie ciążą na nim żadne zarzuty. Śledztwo z pewnością stanęło na przeszkodzie Sarkozy’emu w planach przejęcia władzy w partii. Zdaniem prof. Roubana Republikanie mający o wiele większe kompetencje do prowadzenia polityki gospodarczej i europejskiej niż Front Narodowy w ostatnim czasie rywalizują o elektorat prawicowy z Marine Le Pen. – Partia przeżywa kryzys tożsamości, szuka swojej nowej linii politycznej – podkreśla Rouban. Niewykluczone, że osłabienie prawicy wykorzystają socjaliści, którzy wraz ze związkiem zawodowym CGT mobilizują wyborców do przyłączenia się do protestów przeciwko kontrowersyjnej reformie sektora transportowego forsowanego w ostatnich tygodniach przez prezydenta Macrona.