Wypowiedź szefa francuskiego MSZ Jean-Yves Le Driana dotycząca polskiej noweli ustawy o IPN jest oburzająca, ale pokazuje, jak bardzo potrzebna była sama nowela; musimy walczyć o prawdę - mówił w piątek szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk.

W środę minister spraw zagranicznych Francji Jean-Yves Le Drian oświadczył w telewizji BFMTV, że nowelizacja ustawy o polskim IPN jest "niewłaściwa" i "godna potępienia". "Nie należy na nowo pisać historii; to nigdy nie jest dobre" - dodał.

"To jest oburzające, ale to też pokazuje właśnie, jak bardzo potrzebna była nowelizacja ustawy o IPN - potrzebna dlatego, że musimy walczyć o prawdę" - ocenił te słowa Kasprzyk na antenie TVP Info. "To przykre, że pojawia się to określenie +musimy walczyć+, bo wydawać by się mogło, że Polacy jako naród, który pierwszy przyjął na siebie atak narodowosocjalistycznej Trzeciej Rzeszy, o prawdę już nigdy nie będzie musiał walczyć" - podkreślił.

Dodał, kombatanci, z którymi ostatnio rozmawiał "są przerażeni, że Polska musi walczyć o prawdę, kiedy to Polska właśnie jako pierwsza stawiła opór nazistowskiej Trzeciej Rzeszy".

Kasprzyk odniósł się też do słów Le Driana o tym, iż liczy, że "naród polski będzie umiał zmienić zdanie i sprawić, że przy okazji najbliższych wyborów uwolni się z tych okowów nałożonych mu przez godne pożałowania nacjonalistyczne opcje"; stwierdzając, że w kontekście porównania zachowań Francuzów i Polaków podczas II wojny światowej taka wypowiedź "to jest rzecz zupełnie niebywała, zupełnie skandaliczna" - ocenił.

Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o IPN we wtorek; postanowił jednocześnie - w trybie kontroli następczej - skierować ustawę do TK.

Nowelizacja wprowadza do ustawy o IPN art. 55a, który stanowi, że każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".

Nowela wywołała krytykę m.in. ze strony Izraela, USA i Ukrainy.