Prezydent Andrzej Duda dostał w poniedziałek pełną analizę dot. noweli ustawy o IPN, czekamy na jego decyzję - powiedział sekretarz stanu w KPRP Andrzej Dera. Jak dodał, ws. noweli być może była "zbyt mała konsultacja na poziomie międzynarodowym", ale prace nad nią nie były robione w ukryciu.

"Pan prezydent dostał w dniu wczorajszym pełną analizę i prawną, i międzynarodową, i teraz czekamy wszyscy na decyzję pana prezydenta" - powiedział we wtorek Dera w PR1.

Kancelaria Prezydenta poinformowała na Twitterze, że prezydent we wtorek o godz. 11 wygłosi oświadczenie. Dera powiedział, że prezydent decyzję ws. noweli ustawy o IPN podejmie na pewno "w duchu dobra dla Polski".

"Myślę, że tu pewnym drogowskazem może być przemówienie pana prezydenta, które wygłosił w Żorach zaraz po tej całej sprawie, tam jakby nakreślił, co jest dla niego istotne, ważne" - powiedział prezydencki minister.

Prezydent Duda podczas wystąpienia w Żorach w ubiegłym tygodniu podkreślił m.in., że nigdy nie zgodzi się, by Polska jako państwo była oczerniana poprzez zakłamywanie prawdy historycznej i poprzez fałszywe oskarżenia, których - jak mówił - w ostatnich dniach pod adresem naszego kraju i naszego narodu padło ich zbyt wiele. Podkreślił, że nie było polskich obozów zagłady oraz nie było systemowego wsparcia ze strony polskiej dla Holokaustu.

Dera proszony był o komentarz do słów b. premiera Jana Olszewskiego, który na łamach wtorkowej "Rzeczpospolitej" ocenił nowelizację ustawy o IPN jako "bubel prawny". Olszewski wskazywał m.in., że "karalnym powinno być używanie terminu +polskie obozy śmierci+ czy +polskie obozy koncentracyjne+".

"To jest bardzo ważny głos pana premiera, który wskazuje na kłopoty interpretacyjne tych przepisów, ale myślę, że przepisy prawne mają to do siebie, że jeśli praktyka okazuje się nieskuteczna, czy źle działająca, to jest możliwość nowelizacji" - powiedział Dera.

Prezydencki minister pytany był również o rozbieżność między zdaniem wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, który przekonywał, że strona izraelska miał wgląd do projektu noweli ustawy, a jej zastrzeżenia zostały uwzględnione, a stanowiskiem strony izraelskiej, która twierdzi, że ignorowano jej uwagi.

Dera powiedział, że Kancelaria Prezydenta nie otrzymywała ze strony swoich partnerów sygnałów "jako takich", wskazujących na to, że z ustawą może być coś "nie w porządku". Dodał, że cały proces legislacyjny trwał dość długo, jak mówił, "chyba dużo ponad rok". "Być może to mogło umknąć" - powiedział.

"Być może była zbyt mała konsultacja na poziomie międzynarodowym" - ocenił Dera.

"Była to kwestia wewnętrzna, przepisów wewnętrznych Polski, i być może tutaj zabrakło tych konsultacji dotyczących chociażby terminu wejścia w życie ustawy, bo rzeczywiście tutaj nie jest to najlepszy termin, patrząc w relacjach międzynarodowych (...) Natomiast nie można powiedzieć, że było to robione w ukryciu i inne strony, czy chociażby Izrael, o tym nie wiedział. Prawdopodobnie jest tak, że zbagatelizował tę sprawę i teraz też w jakiejś części może mieć też pretensje do siebie" - ocenił prezydencki minister.(PAP)