Polska polityka historyczna, która mogłaby być towarem eksportowym, nie istnieje, dlatego potrzebne są przepisy dot. kar za słowa "o polskich obozach śmierci" - przekonywał wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. W środę Senat debatuje nad nowelą ustawy o IPN.

Wiceszef MS, który przedstawił w Senacie stanowisko rządu, tłumaczył, że przepisy noweli o IPN, które wprowadzają kary za przypisywanie polskiemu narodowi lub państwu odpowiedzialności za zbrodnie z okresu wojny, są potrzebne ze względu na słabość dotychczasowej polskiej polityki historycznej.

"Polska polityka historyczna, która mogłaby być towarem eksportowym, elementem profesjonalizacji polskiego państwa, nie istnieje" - powiedział Jaki, tłumacząc, że z tego powodu rząd musiał zadbać, by wszystko w tej dziedzinie "przeprogramować i przemyśleć od nowa".

"Państwo ma swój wizerunek, ten wizerunek przelicza się na czyste środki finansowe" - przekonywał Jaki. "Jeżeli ten wizerunek polskiego państwa jest regularnie szargany i przypisuje nam się coś tak ohydnego jak współudział czy odpowiedzialność za Holokaust, to przelicza się to też na pieniądze".

Wiceszef MS zwrócił uwagę na - jak mówił - profesjonalną działalność w tym obszarze państwa Izrael. Jego zdaniem, także Polska powinna jak Izrael prowadzić aktywną politykę historyczną, budując silne stowarzyszenia i instytucje. W Izraelu obowiązuje też kara za tzw. kłamstwo oświęcimskie.

"W takim wypadku powstaje pytanie, czy polskie państwo nie mogłoby działać równie profesjonalnie (...), ale oczywiście jest to praca obliczona na lata, którą kiedyś trzeba rozpocząć" - powiedział Jaki.

Dodał też, że fałszywe sformułowania o "polskich obozach śmierci" już na tyle weszły do słownika powszechnego na świecie, że błędy popełniają politycy jak prezydent USA Barack Obama. Zaznaczył, że w związku z coraz większą liczbę takich kłamliwych sformułowań tym bardziej należy z nimi walczyć.

Odnosząc się m.in. do pytania dotyczącego wprowadzenia do ustawy przepisu o "zbrodniach ukraińskich nacjonalistów" Jaki powiedział, że rząd był temu przepisowi przeciwny. Przypomniał, że przygotowali go posłowie Kukiz'15, ale zwrócił uwagę, że obecnie istnieje "ewidentny problem" związany z próbami gloryfikowania na Ukrainie OUN-UPA - jak mówił - "robienia bohaterów z ludzi, którzy dopuścili się ludobójstwa na Polakach".