W ciągu ostatnich trzech lat poziom zadłużenia z tytułu walutowych kredytów mieszkaniowych wyraźnie spadł - mówił we wtorek prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz, przedstawiając dane na temat tych kredytów po trzech latach od "czarnego czwartku".

Prezes ZBP przekonywał, że dziś sytuacja frankowiczów jest lepsza niż bezpośrednio przed 15 stycznia 2015 roku, gdy uwolnienie kursu franka wobec euro spowodowało gwałtowny wzrost notowań szwajcarskiej waluty, a tym samym wzrost obciążeń posiadaczy kredytów mieszkaniowych, indeksowanych lub denominowanych wobec franka.

Kurs franka jest bowiem obecnie zbliżony do tego sprzed decyzji szwajcarskiego banku, ale oprocentowanie kredytów walutowych jest niższe niż wtedy - mówił.

"Raty kredytów walutowych są też najczęściej niższe niż kredytów złotowych" - zaznaczył prezes ZBP. Dodał, że mieszkaniowe kredyty walutowe są lepiej obsługiwane od złotowych, a generalnie kredyty mieszkaniowe lepiej od innych rodzajów kredytów.

Z przedstawionych na konferencji ZBP danych wynika, że na koniec września 2017 roku zadłużenie z tytułu kredytów mieszkaniowych we frankach wynosiło 118,04 mld zł i od stycznia 2015 roku zmniejszyło się o 28,75 mld zł.

Ponadto we wrześniu 2017 roku banki obsługiwały 502 tys. czynnych umów kredytów mieszkaniowych we frankach. Ich liczba między styczniem 2015 roku, a wrześniem 2017 roku zmniejszyła się o ok. 60 tys. sztuk (średnio 20 tys. rocznie), w zdecydowanej większości w wyniku spłaty.

Odsetek kredytów zagrożonych - opóźnionych w spłacie powyżej 90 dni - wynosił 1,4 proc., co stanowiło 6,9 tys. umów i wynosiło 2,8 proc. wartości portfela - wynikało z przedstawionych danych.

Prezes ZBP przekonywał, że zdecydowana większość przypadków przewalutowań kredytów na złote przez banki z powodu niewywiązywania się kredytobiorców z umowy dotyczyła kredytów opóźnionych w spłacie powyżej 90 dni. Między styczniem 2015 roku, a wrześniem 2017 roku przewalutowano w ten sposób ok. 1400 umów kredytów frankowych.

Podczas konferencji pod siedzibą ZBP trwała pikieta grupującego frankowiczów Stowarzyszenia "Stop Bankowemu Bezprawiu". Z rozdawanych przez SBB ulotek wynikało, że oficjalne dane Biura Informacji Kredytowej na temat wypowiadanych przez banki umów, przywoływane także przez ZBP, są niedoszacowane, bo, jak argumentowano, banki mogą wypowiadać umowy po 30, a nie po 90 dniach. W materiale SBB przywołano też dane, że obecnie pozostało 500 tys. umów kredytowych frankowych, z 700 tys. udzielonych.

Pietraszkiewicz przekonywał na konferencji, zamykanie rachunków kredytowych "to żadna sensacja", bo jest to "normalna czynność bankowa". Banki, dodał, udzielają rocznie 8-10 mln sztuk kredytów, więc każdego dnia kończą się spłaty normalnych kredytów i "tak samo dotyczy to walutowych kredytów mieszkaniowych".

"Nie ma się co dziwić, że od początku akcji kredytowej w kredytach walutowych zakończone zostało ponad 200 tys. sztuk kredytu" - podkreślał Pietraszkiewicz. "Zamknięto miliony rachunków w ostatnich latach, bo ludzie wywiązują się ze zobowiązań, które na siebie przyjęli" - dodał.

Zaznaczył, że często kredyty są spłacane przed terminem, bo ktoś otrzymał spadek lub ma większe dochody, także z powodu np. programu 500 plus. (PAP)

autor: Piotr Śmiłowicz

edytor: Jacek Ensztein