Posłowie PO, którzy nie wzięli udziału w ubiegłotygodniowych głosowaniach nad projektami zmian w prawie aborcyjnym, mają stracić funkcje, które pełnią obecnie w Sejmie i w partii - mówią nieoficjalnie PAP politycy z władz Platformy. Łącznie takich osób jest kilkanaście.

Sejm odrzucił w zeszłą środę obywatelski projekt Komitetu "Ratujmy Kobiety 2017", który zakładał liberalizację obowiązujących obecnie przepisów aborcyjnych, kierując jednocześnie do dalszych prac w komisji projekt zaostrzający prawo, przygotowany przez Komitet "#ZatrzymajAborcję". Lewicowy projekt przepadł, m.in. dlatego, że klub Platformy podzielił się podczas głosowania - większość posłów była za przekazaniem go do dalszych prac, troje posłów (Joanna Fabisiak, Marek Biernacki i Jacek Tomczak) głosowało przeciw, a 29 posłów w ogóle nie brało udziału w głosowaniu.

Do tego, aby projekt Komitetu "Ratujmy Kobiety 2017" nie został odrzucony, zabrakło 9 głosów. W sprawie głosowań nad zmianami w prawie aborcyjnym w klubie PO zarządzono dyscyplinę.

W zeszły czwartek zarząd PO postanowił, w związku ze złamaniem dyscypliny, o wykluczeniu z partii posłów: Fabisiak, Biernackiego i Tomczaka; sprawę posłów, którzy będąc na sali nie głosowali skierował do rozpatrzenia władzom klubu Platformy, a te zbiorą się we wtorek.

"Pomysł jest taki, że ponieważ posłowie, którzy wyjęli karty do głosowania, to jednocześnie ci, którzy są mało aktywni i mało pracują, to żeby pozbawić ich funkcji, przede wszystkim w Sejmie. Wielu z nich to szefowie i wiceszefowie sejmowych komisji. Ukaranie ich odebraniem dodatku za pełnienie funkcji w komisjach, to kara bardziej dotkliwa, niż przewidziane w regulaminie klubu do 1 tysiąca złotych" - tłumaczy w rozmowie z PAP polityk z zarządu PO.

Posłowie mieliby też stracić funkcje klubowe i partyjne, np. w Gabinecie Cieni.

W głosowaniu nad projektem Komitetu "Ratujmy Kobiety 2017" nie wzięło udziału 29 posłów, a w sprawie projektu Komitetu "#ZatrzymajAborcję" - 26. Dziewięcioro posłów nie było w ogóle obecnych w środę na głosowaniach (to: Joanna Augustynowska, Kinga Gajewska, Włodzimierz Karpiński, Leszek Korzeniowski, Arkadiusz Myrcha, Teresa Piotrowska, Bożena Szydłowska, Wojciech Wilk i Marian Zembala). Reszta intencjonalnie nie wzięła udziału w głosowaniu.

Spośród tych posłów, wielu pełni funkcje partyjne, klubowe lub w sejmowych komisjach. Sławomir Piechota to szef sejmowej komisji ds. petycji, Grzegorz Raniewicz - jego zastępcą. Ireneusz Raś pełni funkcję szefa komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki, Czesław Mroczek - wiceszefa komisji obrony narodowej, Bogusław Sonik - wiceszefa komisji ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa, a Tomasz Głogowski - wiceszefa komisji regulaminowej, spraw poselskich i immunitetowych.

Paweł Arndt jest zastępcą przewodniczącego komisji cyfryzacji, innowacyjności i nowoczesnych technologii, Wojciech Ziemniak pełni identyczną funkcję w komisji łączności z Polakami za granicą. Stanisław Lamczyk jest wiceszefem podkomisji stałej ds. transportu kolejowego i poczty, a Włodzimierz Nykiel - szefem podkomisji stałej ds. nauki i szkolnictwa wyższego.

Nykiel ma także funkcję partyjną - "ministra finansów" w Gabinecie Cieni PO. Podobnie jest z Ireneuszem Rasiem - "ministrem turystyki i sportu" i Kazimierzem Plocke - "wiceministrem rolnictwa i rozwoju wsi". W grupie posłów, którzy wyjęli karty podczas ubiegłotygodniowych głosowań, był też Krzysztof Gadowski - skarbnik klubu PO i "wiceminister energii" w Gabinecie Cieni Platformy.

Jest też jednak grupa posłów, którzy nie pełnią żadnej z wyżej wymienionych funkcji. To: Paweł Bańkowski, Roman Kosecki, Elżbieta Gelert, Antoni Mężydło, Wojciech Król, Halina Rozpondek, Dorota Rutkowska oraz kandydatka PO na prezydenta Wrocławia Alicja Chybicka.

O możliwości odebrania funkcji posłom PO poinformowało radio RMF FM.