Sprawa związana ze sprzętem francuskiej armii nie dotyczy tylko caracali i nie ma nic wspólnego z jakością i nowoczesnością - powiedział w rozmowie z PAP wiceszef Platformy Obywatelskiej, były szef MON Tomasz Siemoniak. Jak dodał, "wiązanie tego z polskim postępowaniem jest absurdalne".

Minister ds. sił zbrojnych Francji Florence Parly zapowiedziała reorganizację obsługi technicznej i konserwacji wyposażenia sił powietrznych. Według niej ponad połowa samolotów i helikopterów wojskowych francuskich sił powietrznych nie może latać, bo ich naprawy kosztują zbyt drogo. Problemem nie jest jakość sprzętu, ale warunki utrzymania go w stanie operacyjnym – podkreśla resort.

Przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska rozpisano wiosną 2012 r. W kwietniu 2015 r. MON wskazało na śmigłowiec caracal; wartość kontraktu miała wynieść łącznie z podatkami 13,4 mld zł. Protestowały wtedy PiS i związki zawodowe, działające w zakładach w Mielcu i Świdniku, które również startowały w przetargu. We wrześniu 2015 r. rozpoczęły się negocjacje umowy offsetowej. Na początku października 2016 r. Ministerstwo Rozwoju uznało ofertę offsetową za niezadowalającą, a dalsze rozmowy - za bezprzedmiotowe.

Na czwartkowej konferencji w Sejmie wiceszef komisji obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz powiedział, że "jeżeli dziś okazuje się, że coś jest złe, coś jest niedobre, coś co pozostaje w hangarach we francuskiej armii, na pewno nie jest dobre dla polskiej armii". Przyznał, że "dziś, z perspektywy czasu widać, że dla polskiego wojska, dla polskiej armii była jak najbardziej słuszna decyzja".

Z kolei poseł Artur Soboń (PiS) komentując sytuację we Francji powiedział, że uważa, iż "Polakom należą się polityczne wyjaśnienia ze strony tych, którzy przez lata grali tym tematem, robili to świadomie, świadomie robili polityczną hucpę i dzisiaj za to powinni przeprosić". W tym kontekście wskazał posłów PO - byłego ministra obrony narodowej Tomasza Siemoniaka, byłego wiceszefa MON Czesława Mroczka i Marcina Kierwińskiego. "Oszukiwali Polaków, mówiąc o ogromnych zaletach tej oferty francuskiej, której celem było (...) jedynie to, żeby Polskę pozbawić własnych możliwości produkcyjnych, własnego przemysłu obronnego" - powiedział.

Zapytany przez PAP o komentarz w tej sprawie Tomasz Siemoniak odpowiedział, że francuski rząd nie ma żadnych zarzutów dotyczących wad produktu, a zamieszanie wokół caracali wynika ze sporu armii francuskiej z przemysłem obronnym w zakresie wykonania serwisu. Jak dodał, konflikt "wcale nie dotyczy tylko caracali, ale całego sprzętu latającego i nie ma nic wspólnego z jakością, nowoczesnością, ale jest walką o pieniądze".

"Wiązanie tego z polskim postępowaniem, sugerowanie, że to dotyczy śmigłowców dla Polski jest absurdalne" - powiedział.

Dodał, że rząd PO-PSL "nie chcąc się uniezależniać od zewnętrznego serwisu, zażądał od wszystkich oferentów, że serwis będzie w Wojskowych Zakładach Lotniczych w Łodzi po to, żeby mieć kontrolę nad serwisem".

"Rząd PiS-u unieważniając to postępowanie wiedział o tym, kiedy mówił o niezadowalającej ofercie offsetowej, a nie o rzekomej nowoczesności czy złych warunkach serwisu, bo o to zadbaliśmy" - powiedział Siemoniak. "Mieli prawo to zrobić. Nie czuje się adwokatem żadnego oferenta" - powiedział i dodał, że żądanie przeprosin jest "absurdalne".

Z kolei Czesław Mroczek w rozmowie z PAP ocenił, że "konferencja posłów PiS jest próbą przykrycia przykrej informacji dla obecnego rządu, że unieważnili ważny przetarg". "Wojsko polskie nie ma śmigłowców, które już w tym roku z tego przetargu byłyby dostarczone i są niezbędne" - powiedział.

Obecnie w MON trwa nowe postępowanie, które ma wskazać śmigłowce dla wojsk specjalnych i do zadań morskich. (PAP)

W opinii Mroczka "postępowanie, które prowadzi obecne kierownictwo MON prawdopodobnie zakończy się fiaskiem". "To jest uprzedzenie tej informacji. To jest rozpaczliwa próba przykrycie porażki szkodliwej działalności Antoniego Macierewicza" - stwierdził.

Jak wynika z raportu przekazanego francuskiej minister, maszyny, jakimi dysponują francuskie siły zbrojne, „są wydajne”, a „obsługujący je personel jest wyjątkowej jakości”. Mimo to, jak przyznaje resort w dokumentach przekazanych PAP, „mniej niż co druga maszyna jest gotowa do wzniesienia się w powietrze”, a sytuacja pogarsza się z roku na rok. „Przy obecnej organizacji perspektywy poprawy są nikłe” – stwierdza ministerstwo, dodając, że obecne struktury powodują podwyższenie kosztów. Jako przykład podaje śmigłowiec wielozadaniowy caracal, którego godzina lotu kosztowała 19 tys. euro w 2012 roku, a w 2016 roku doszła do 34 tys.

Jak zapewnia francuskie ministerstwo, zaangażowanie Francji w operacjach zagranicznych, np. w Afryce czy na Bliskim Wschodzie, jest o jedną trzecią wyższe niż przewidywano, ale gotowość sprzętu jest tam „doskonała, gdyż przewyższa 80 proc.”.

Airbus Helicopters, który w ramach kontraktu serwisuje sprzęt oraz dostarcza części zamienne dla śmigłowców kupionych przez australijskie lotnictwo twierdzi, że dzięki temu uzyskało ono 60 proc. gotowości bojowej dla śmigłowców wielozadaniowych NH90 i ponad 50 proc. dla śmigłowców szturmowych tigre. (PAP)

autor: Grzegorz Bruszewski