Szef niemieckiego Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji (BfV) oskarżył w poniedziałek utrzymujące sieci społecznościowe firmy z USA, że nie biorą odpowiedzialności za umieszczane tam treści i podkopują demokrację, nie czyniąc rozróżnień między faktami a opiniami.

"Dzisiaj odkrywamy +piątą władzę+, która występuje z roszczeniami, ale do tej pory nie chce wziąć na siebie jakiejkolwiek społecznej odpowiedzialności" - powiedział Hans-Georg Maassen na poświęconej cyberbezpieczeństwu konferencji, którą zorganizował w Berlinie dziennik ekonomiczny "Handelsblatt".

"Mamy wielkie spółki branży cyfrowej, które widzą w sobie wyłącznie przekazicieli informacji i kryją się za prawnymi przywilejami obejmującymi platformy (dyskusyjne), gdyż nie chcą zajmować się redakcyjną weryfikacją ich treści" - dodał szef BfV.

Jak zaznaczył, jest znamienne, że Facebook przyznał, iż miliony jego użytkowników widziały w tej sieci wywołujące polityczne podziały ogłoszenia, które wykupiono w Rosji przed ubiegłorocznymi wyborami prezydenckimi w USA i po nich. "Pluralizm demokratyczny traci swe podstawy, gdy nie opiera się już na faktach, a rzeczywistość jest redukowana do opinii" - powiedział.

Wyraził też zadowolenie, że przed wrześniowymi wyborami parlamentarnymi w Niemczech nie było większych akcji hakerskich ani podejrzanych przecieków informacji mimo pojawiających się na przestrzeni miesięcy ostrzeżeń. Jednak zdaniem Maassena był to w znacznej mierze efekt działań BfV, a nie powód pod samozadowolenia.

Niemcy należą do głównych promotorów ściślejszego regulowania działalności sieci społecznościowych, a w czerwcu przyjęły ustawę nakładającą na nie kary do 50 mln euro za zwlekanie z usuwaniem treści szerzących nienawiść. Reagując na tego rodzaju restrykcje w Niemczech i innych państwach, Facebook ogłosił plany zatrudnienia tysięcy dodatkowych pracowników w celu monitorowania doniesień o niestosownych materiałach i przeglądania ogłoszeń. Twierdzi również, że przed niemieckimi wyborami zadbał o niewykorzystywanie sieci do manipulowania opinią publiczną, likwidując między innymi dziesiątki tysięcy fałszywych kont. (PAP)