Faworyt wyborów prezydenckich w Chile, b. prezydent tego kraju, centroprawicowy biznesmen i polityk Sebastian Pinera wygrał w niedzielę I turę głosowania, uzyskując 36,6 proc. W dogrywce w grudniu spotka się z centrolewicowym senatorem Alejandro Guillierem.

Dziennikarz i socjolog Guillier otrzymał 22,7 proc. głosów - wynika z jeszcze wstępnych wyników po przeliczeniu 98 proc. głosów.

Żaden z kandydatów nie zdobył w pierwszej rundzie powyżej 50 proc. głosów, dlatego 17 grudnia dojdzie do drugiej tury.

Wynik Pinery jest niższy niż dawały mu to sondaże. "Będziemy mieć bardzo rywalizacyjną drugą turę" - powiedział dziennikarzom w niedzielę szef kampanii Pinery, Andres Chadwick.

Z kolei Guillier, który obiecywał kontynuowanie umiarkowanie lewicowych reform obecnej prezydent Michelle Bachelet, wezwał do "głębokiego zjednoczenia" podzielonej lewicy przeciwko Pinerze. "Jest nas więcej i dlatego musimy zwyciężyć w grudniu!" - mówił do swych zwolenników.

W czasie kampanii były prezydent Pinera (2010-2014) obiecał wyborcom gruntowną zmianę "niesprawiedliwego prywatnego systemu emerytalnego" wprowadzonego w 1981 r., za czasów dyktatury gen. Augusto Pinocheta; zapowiedział podniesienie emerytur o ok. 40 proc. Pinera obiecał także doprowadzić do obniżenia kosztów administrowania funduszami emerytalnymi.

Krytyka prywatnych funduszy emerytalnych, których funkcjonowanie pogłębia polaryzację społeczną w kraju stała się jednym z głównych tematów kampanii wyborczej przed niedzielnymi wyborami w Chile - odnotowuje agencja EFE.