Aneks do raportu z weryfikacji WSI powinien zostać zwrócony Służbie Kontrwywiadu Wojskowego; SKW powinna otrzymać ten dokument także do bieżącej działalności - powiedział w czwartek szef SKW Piotr Bączek.

"W sytuacji rozwiązania komisji weryfikacyjnej to szefowie służb odpowiadają za całościowe uzupełnienia do raportu z weryfikacji, tak więc to szefowie służb są odpowiedzialni za następne aneksy, które mogą się pojawić w przyszłości, jak i za ten aneks, który został wytworzony w 2007 roku" - powiedział Bączek w czwartek w TVP Info.

"To oznacza, że pan prezydent jedynie otrzymuje ten dokument do zapoznania się, do skonsultowania i albo podejmuje decyzję o jego publikacji, albo nie podejmuje takiej decyzji i w tej sytuacji ten dokument powinien być zwrócony do wytwórcy" - dodał szef SKW.

Zdaniem Bączka, ponieważ Antoni Macierewicz i premier Jan Olszewski "tworzyli ten dokument w 2007 roku, należałoby zweryfikować tamtą wiedzę poprzez obecną sytuację". "Dlatego SKW powinna otrzymać ten dokument także do bieżącej działalności" - ocenił.

Bączek powiedział, że zwrócił się do prezydenta o przekazanie aneksu z weryfikacji WSI z powrotem do SKW z kilku względów. "W 2008 r. zapadł wyrok TK, który nakazywał ujednolicenie, wprowadzenie poprawek, korekt i uzgodnienia tego dokumentu z obowiązującymi przepisami prawa" - przypomniał.

"Nie znamy żadnego stanowiska pana prezydenta Andrzeja Dudy w tej sprawie, tak więc można było domniemywać, że wolą prezydenta jest publikacja aneksu w przyszłości" - powiedział szef SKW.

"Ten dokument został wytworzony przez członków komisji weryfikacyjnej, którzy podlegali ochronie przez SKW. Wielu członków komisji weryfikacyjnej, między innymi ja, nadal pracuje w SKW. Tak więc istnieje analogia i uzasadniony wniosek o zwrot tego dokumentu do SKW" - argumentował Bączek.

W ubiegłym tygodniu "Gazeta Polska" poinformowała, że Bączek w czerwcu zwrócił się do prezydenta o przekazanie aneksu WSI. Jak podawała "GP", zdaniem szefa SKW, dokument powinien zostać ujawniony, ponieważ zgodnie z przepisami "to szef SKW jest dysponentem materiałów do komisji weryfikacyjnej, a także dysponentem wszelkiej dokumentacji, w tym także aneksu".

Rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński odpowiedział, że w sprawie aneksu WSI, Andrzej Duda na razie podtrzymuje decyzję prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który nie ujawnił aneksu. "To jest decyzja prezydenta. Na razie prezydent podtrzymuje decyzję śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który nie zdecydował się na ujawnienie tego aneksu. Natomiast wypadałoby, żeby szef SKW troszeczkę miarkował się w słowach".

Jak napisała "Gazeta Polska", według nieoficjalnych informacji w aneksie znalazły się nieznane wcześniej fakty dotyczące genezy polskiej mafii, w której istotną rolę odgrywali żołnierze oraz tajni współpracownicy wojskowych służb specjalnych PRL. W aneksie, wg "GP", udokumentowano również nielegalny handel bronią, inwigilację mediów i parlamentarzystów i Kościoła oraz działania wojskowych służb specjalnych w sprawie afery FOZZ.

W środę szef MON Antoni Macierewicz przypomniał, że wyrok TK "zabronił publikacji aneksu bez wyeliminowania nazwisk ludzi, którzy nie zajmują najwyższych stanowisk w państwie". Dodał, że liczący ponad 800 stron i zawierający 10 tys. nazwisk aneks "czeka na tego typu rozstrzygnięcie".

W 2008 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że samo opublikowanie raportu w 2007 r. przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego było legalne. Za sprzeczne z konstytucją TK uznał natomiast pozbawienie osób z raportu - przed jego publikacją - prawa do wysłuchania przez komisję weryfikacyjną WSI, dostępu do akt sprawy oraz odwołania do sądu od decyzji o umieszczeniu ich w raporcie.

Za zbyt niejasny TK uznał też zwrot ustawy o umieszczeniu w raporcie osób, których "działania wykraczały poza obronność". Po takim ostatecznym wyroku TK, prezydent Lech Kaczyński nie mógł opublikować gotowego aneksu do raportu. Publikacja wymagałaby najpierw uzupełnienia o gwarancje praw człowieka - uznał TK. Prezydent Kaczyński postanowiwszy nie publikować raportu mówił, że "zbyt wiele jest tam fragmentów, w których fakty zastąpiono interpretacjami". To stanowisko podtrzymał prezydent Bronisław Komorowski.