Prezydent USA Donald Trump najpewniej ogłosi w piątek, że nie poświadcza, iż Iran wywiązuje się z międzynarodowej umowy nuklearnej oraz udzieli Teheranowi reprymendy za testy rakietowe i wspieranie grup zbrojnych - pisze "Wall Street Journal".

Odmowa potwierdzenia, iż Iran przestrzega porozumienia nie oznacza jednak, że USA się z niego wycofają. Nie oczekuje się też, że Trump zwróci się do Kongresu, by ponownie wprowadził sankcje gospodarcze, które zostały zniesione w ramach umowy - twierdzą przedstawiciele amerykańskich władz, na których powołuje się "WSJ".

Decyzja prezydenta może jednak sprawić, że Biały Dom będzie próbował zmienić porozumienie, które nadal popierają sojusznicy USA - zauważa dziennik.

Trump, który od dawna krytykuje umowę wynegocjowaną za prezydentury swego poprzednika Baracka Obamy, ogłaszając swą decyzję przedstawi również plany zwalczania programu rakietowego Iranu i neutralizacji poparcia, jakiego ten kraj udziela libańskiemu Hezbollahowi oraz innym grupom zbrojnym na Bliskim Wschodzie - twierdzą cytowani urzędnicy.

Według "WSJ" jest także prawdopodobne, że Trump poleci wpisanie Gwardii Rewolucyjnej na listę organizacji terrorystycznych. Ten temat był przedmiotem wewnętrznych debat w administracji, a Iran groził "miażdżąca reakcją", jeśli USA zdecydują się na taki krok.

Jak czytamy w "WSJ", tematem spornym było nawet miejsce, w którym Trump wygłosi przemówienie. Urzędnicy omawiali możliwość, by prezydent wystąpił przed opuszczonym budynkiem irańskiej ambasady w Waszyngtonie, ale ostatecznie porzucono te plany.

Przemówienie będzie zwieńczeniem wielomiesięcznego przeglądu polityki USA wobec Iranu. Następnie rozpocznie się "niepewny proces", a Kongres będzie miał 60 dni na rozważenie, czy ponownie wprowadzić sankcje, które zostały zniesione w związku z umową - tłumaczy dziennik.

Decyzja Trumpa "nie będzie miała wpływu na przestrzeganie przez USA porozumienia nuklearnego, chyba że Kongres przywróci sankcje" - zastrzega "WSJ". Dzięki decyzji administracji prezydent będzie mógł krytykować umowę, a jednocześnie europejscy sojusznicy USA otrzymają zapewniania, że Waszyngton nie odejdzie od porozumienia - dodaje.

Według amerykańskich urzędników Wielka Brytania, Francja i Niemcy, które pomagały administracji Obamy wynegocjować umowę, przygotowują formalną odpowiedź na przemówienie Trumpa. Powstrzymają się w nim od skrytykowania Waszyngtonu, ale podkreślą, że ich kraje mocno popierają porozumienie. Najpewniej potwierdzą obawy USA na temat zachowania Iranu w regionie i na temat testów rakietowych, jednocześnie przypominając, że te kwestie nie były przedmiotem rozmów w sprawie umowy i że należy się nimi zająć oddzielnie.

Jak czytamy w "WSJ", przemówienie Trumpa zapoczątkuje najpewniej długi dyplomatyczny proces mający na celu wynegocjowanie sposobów wzmocnienia umowy z Iranem. Rozmowy będą prowadzone najpierw z przedstawicielami UE, a później być może z Iranem. Może chodzić o wprowadzenie zmian w dokumencie lub o zawarcie powiązanych z nim umów. (PAP)