Protest głodowy lekarzy rezydentów jest "dramatycznym aktem desperacji" - powiedział we wtorek szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Ocenił, że żadnej władzy nie udało się rozwiązać problemów służby zdrowia.

Szef PSL podkreślił na antenie radia RMF FM, że "nie było rządu, który poradziłby sobie z problemami służby zdrowia". "Nikt tego nie zrobił i nikt tego nie zrobi, dopóki nie zaprosi wszystkich formacji opozycyjnych razem z rządem, do tego wczoraj zachęcali rezydenci" - powiedział. "Jedna zmiana akceptowana przez wszystkich, bo ona musi być trwała" - zaznaczył.

Kosiniak-Kamysz ocenił, że protest głodowy jest "dramatycznym aktem desperacji". "Lekarz zdaje sobie sprawę z tego, jakie skutki wywołuje strajk głodowy" - podkreślił, przypominając, że w poniedziałek jedna z protestujących lekarek zemdlała.

"Oni to robią, bo zostali do tego de facto zmuszeni; wykorzystali wszystkie możliwe ścieżki porozumienia, protestowali pokojowo (...), robili wiele, wiele rzeczy" - mówił szef PSL.

Na uwagę prowadzącego, że problem lekarzy nie jest jedynie problemem obecnego rządu, a trwa od lat, Kosiniak-Kamysz odparł, że za czasu pierwszej koalicji PO-PSL o 30 procent wzrosły pensje rezydentów, podwojono ilość rezydentur i skrócono drogę do specjalizacji.

Wtorek jest dziewiątym dniem protestu głodowego rezydentów, którzy domagają się spotkania z premier. Rozmowy z protestującymi, prowadzone m.in. w poniedziałek wieczorem przez ministra zdrowia, nie przyniosły porozumienia.