To był początek tego ruchu, który doprowadził do obalenia komunizmu - powiedział o strajkach w sierpniu 1980 r. historyk prof. Wiesław Wysocki. Przypomniał, że dyrekcja stoczni była gotowa podnieść pracownikom pensje; ci nie zgodzili się na to mówiąc, że nie chodzi tylko o nich.

"Sierpień osiemdziesiątego roku jest dla mnie czasem sentymentalnym" - powiedział PAP prof. Wiesław Wysocki - historyk, który przebywał wtedy w centrum wydarzeń. Przebywał w Gdańsku i skorzystał z tego, że dzięki legitymacji dziennikarskiej otrzymał zgodę na pobyt w stoczni i fotografowanie.

"Przez dwa dni musiałem się przebierać, dostałem taki kombinezon spawacza i dwóch do obstawy, żeby mi się nic nie stało, no i żebym ja też nie nabroił" - opowiadał. "Potem już dostałem normalną przepustkę i mogłem każdego dnia bywać. Siedziałem do końca strajku" - dodał.

"Sceny, które tam były, są nieprawdopodobne!" - wspominał. "Pamiętam takie listy, które od tłumu zebranego pod bramą płynęły do strajkujących: +Kochani, dziękujemy za najpiękniejsze wczasy pod bramą Stoczni Gdańskiej+.

Historyk wspomina, że na terenie zakładu obowiązywała prohibicja.

"Pamiętam też taką scenę szczególną, kiedy jechaliśmy wózkiem elektrycznym wzdłuż płotu stoczniowego. (...)I właśnie jakiś kontener alkoholu był przemycany na teren stoczni. Pilnujący to przejął. Spirytus szedł zawsze do szpitala stoczniowego a wódka była wylewana. No i tutaj właśnie trafiła się wódka. Jeden stoczniowiec, który był tak po pięćdziesiątce, nos czerwony i łzy mu płynęły ciurkiem, odwracał butelki, wylewał zawartość i powtarzał: "Tak trzeba, tak trzeba! To była taka motywacja wielka, to świadczy o tej determinacji, jaką ci ludzie strajkujący wtedy mieli" - zapewnia prof. Wysocki.

Przypomniał, że dyrekcja stoczni była gotowa podnieść pracownikom pensje. Ci nie zgodzili się na to mówiąc, że nie chodzi tylko o nich. Podwyżki powinni dostać wszyscy, którzy potrzebują, nie tylko pracownicy stoczni - uważali.

"To było naprawdę takie myślenie prawdziwie solidarnościowe" - zapewnił profesor Wysocki i dodał: "to był początek tego ruchu, który doprowadził do obalenia komunizmu".

Pierwsze strajki latem 1980 roku były reakcją na podwyżki cen mięsa i wędlin, wprowadzone przez ówczesną ekipę Edwarda Gierka. W połowie sierpnia zaczęły się strajki na Wybrzeżu.

Największy - zorganizowany przez Wolne Związki Zawodowe Wybrzeża - rozpoczął się 14 sierpnia w Stoczni Gdańskiej. Strajkujący żądali m.in. przywrócenia do pracy Anny Walentynowicz, podwyżek płac, wybudowania pomnika ofiar Grudnia 1970 r. Z czasem do strajkujących w stoczni zaczęły dołączać delegacje strajkujących zakładów pracy z pozostałych miast.

30 sierpnia 1980 r. podpisano Porozumienia Szczecińskie, kończące strajki 1980 roku na Pomorzu Zachodnim. Było to pierwsze z porozumień zawartych pomiędzy strajkującymi robotnikami a rządem. Następnego dnia w Gdańsku przewodniczący Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego (MKS) Lech Wałęsa i wicepremier Mieczysław Jagielski podpisali porozumienie gdańskie.

Porozumienia Sierpniowe doprowadziły do powstania NSZZ "Solidarność" - pierwszej w krajach komunistycznych, niezależnej od władz, legalnej organizacji związkowej - i stały się początkiem przemian z 1989 roku - obalenia komunizmu i końca systemu jałtańskiego. Strajkujący wywalczyli też m.in. na prawo do strajku, budowę pomnika ofiar grudnia 1970 oraz ograniczenie cenzury.