To Stany Zjednoczone i Korea Północna, a nie Chiny, powinny postarać się o zmniejszenie napięć i powrót do negocjacji w sprawie denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego - oświadczył w poniedziałek ambasador Chin przy ONZ Liu Jieyi.

"To właśnie na nich, a nie na Chinach, spoczywa największa odpowiedzialność za to, by sprawy posuwały się naprzód, za to, by zacząć poruszać się we właściwym kierunku" - powiedział Liu podczas konferencji prasowej, zorganizowanej w siedzibie ONZ w Nowym Jorku na zakończenie przewodnictwa Państwa Środka w Radzie Bezpieczeństwa.

"Niezależnie od tego, jak wiele mogłyby zdziałać Chiny, wysiłki podejmowane przez Chiny nie przyniosą praktycznych skutków, bo to sprawa zależna od dwóch głównych stron" - dodał chiński dyplomata.

W piątek Korea Północna przeprowadziła kolejną próbę międzykontynentalnej rakiety balistycznej (ICBM). Oficjalna północnokoreańska agencja prasowa KCNA poinformowała, że próba ta zakończyła się sukcesem. Unowocześniona wersja rakiety Hwasong-14 przeleciała 998 km, osiągając maksymalną wysokość blisko 3725 km. Jej lot trwał 47 minut. Całe terytorium USA jest w naszym zasięgu - powiedział w sobotę przywódca KRLD Kim Dzong Un.

W reakcji na piątkowy test Pekin wyraził sprzeciw wobec działań Pjongjangu, określając je jako "sprzeczne z rezolucjami Rady Bezpieczeństwa (ONZ) i życzeniami społeczności międzynarodowej". Jednocześnie wyrażono nadzieję, że "wszystkie strony zachowają ostrożność, by zapobiec dalszej eskalacji napięć oraz wspólnie chronić pokój i stabilność w regionie".

Stosunki chińsko-amerykańskie są napięte głównie z powodów gospodarczych – pisze Reuters. Biały Dom deklarował gotowość do pewnych ustępstw, jeśli Chiny zechciałyby realnie wpłynąć na politykę Korei Płn. w kwestii zbrojeń rakietowych i nuklearnych.