Nie wiem, czy przesłuchanie Donalda Tuska przed komisją ds. Amber Gold będzie przełomowe, ale na pewno będzie znaczące - mówił w czwartek wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.

W środę sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold przesłuchała Michała Tuska, syna b. premiera, szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska. Michałowi Tuskowi towarzyszył pełnomocnik mec. Roman Giertych. Syn b. premiera powiedział m.in.: "obaj z ojcem wiedzieliśmy, że Amber Gold, mówiąc kolokwialnie, to lipa". Przyznał, że podejmując współpracę z OLT Express, podjął pewne ryzyko, a decyzja ta go teraz obciąża.

"Jeżeli na początku 2012 roku Donald Tusk wraz z synem, jak twierdzi ten ostatni, wiedzieli o tym, że Amber Gold to +lipa+, to jest pytanie, dlaczego Donald Tusk nie uruchomił podległych mu służb do tego, żeby chronić przed tą zdradziecką +lipą+ tysiące starszych ludzi, którzy powierzyli Amber Gold swoje oszczędności" - mówił w radiowej Trójce Gowin.

"Na tym polegała w praktyce ta polityka ciepłej wody w kranie, że się umywało ręce, chowało głowę w piasek, starało się przeczekać problemy do momentu, dopóki media nie zwracają uwagi na to, że tykająca bomba zaraz wybuchnie" - ocenił.

Wicepremier pytany o to, czy przesłuchanie Donalda Tuska przed komisją będzie znaczące lub przełomowe, odpowiedział: "Przełomowe nie wiem, ale na pewno będzie znaczące. Chociażby dlatego, że to jest znacząca postać w polityce polskiej i europejskiej. W jaki sposób uzasadni swoją bierność - tego nie wiem".

W ocenie Gowina są "pytania i podejrzenia dalej idące na temat związków polityków trójmiejskiej Platformy z Amber Gold", a właściwie z tymi, którzy stali za tą aferą, ponieważ - jego zdaniem - państwo P. byli "tylko słupami".

"Ale tutaj muszę powiedzieć, że nie spodziewam się jakichś nadzwyczajnych odkryć. W każdym razie nie spodziewam się, żeby tropy prowadziły do Donalda Tuska" - dodał. (PAP)