Prezydencki minister Andrzej Dera uważa, że zachowanie uczestników sobotniego Kongresu Prawników źle świadczy o jego gospodarzu. Joanna Scheuring-Wielgus z Nowoczesnej oceniła: "Jeśli się zaprasza gościa, to się nie wychodzi. Jeżeli gość przychodzi, to nie powinien obrażać".

Kongres Prawników Polskich odbył się w sobotę Katowicach; prawnicy dyskutowali o reformie wymiaru sprawiedliwości i praworządności w Polsce. Organizatorami kongresu było Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia", Naczelna Rada Adwokacka oraz Krajowa Rada Radców Prawnych.

Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł przekonywał podczas Kongresu, że proponowane przez resort zmiany nie godzą w niezawisłość sędziów. Zapowiedział poprawkę do projektu ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Większość uczestników Kongresu, wzburzona jego słowami o sędziach z czasów PRL, opuściła salę.

List do uczestników kongresu wystosował prezydent Andrzej Duda. Gdy minister w Kancelarii Prezydenta Andrzej Dera odczytywał fragment listu, mówiący o tym, że z gwarancją niezawisłości sędziowskiej ściśle łączy się nakaz apolityczności, część uczestników kongresu przerywała mu bucząc i skandując "Konstytucja!". Część zgromadzonych unosiła wtedy w górę książeczki z tekstem ustawy zasadniczej.

"Jak człowiek jest zapraszany jako przedstawiciel najważniejszego organu w państwie, czyli prezydenta RP, na Kongres Prawników Polskich, sam będąc prawnikiem, nie spodziewa się tego, że gospodarz zachowa się w sposób niegrzeczny, niekulturalny. To bardzo źle świadczy o gospodarzu" - powiedział Andrzej Dera w niedzielę w programie Radia Zet i Polsat News.

Jak podkreślił, politycy mają prawo kształtować ustrój państwa, natomiast - dodał - sędziowie niewybierani przez naród, są urzędnikami państwa. Jeśli dana grupa polityczna zmienia ustrój państwa - zaznaczył - a grupa, której zmiana dotyczy, też uzurpuje sobie takie prawo, to staje się politykiem. "A do tego nie wolno dopuścić, by sędziowie byli politykami" - oświadczył prezydencki minister.

Jacek Wilk (Kukiz'15) pytany o zmianach w KRS, podkreślił, że "bardzo źle się dzieje, iż w tak ważnej sprawie rozmawiamy w sposób emocjonalny". "To największy problem, że idziemy w tej chwili niestety w stronę upolitycznienia sądów, podporządkowania ich polityce. To będzie miało ten skutek, że niektórzy politycy będą lepiej traktowani przez sądy, a niektórzy gorzej - a przynajmniej będzie takie podejrzenie" - mówił poseł. Jak zaznaczył, trzeba odcinać jakiekolwiek zależności między władzą sądowniczą a ustawodawczą i wykonawczą.

Posłanka PO Iwona Śledzińska-Katarasińska odnosząc się do poprawki do projektu ustawy o KRS, zauważyła, że nikt do tej pory nie wyjaśnił, czy jest to zastąpienie dotychczasowego sposobu desygnowania kandydatów do KRS kandydatami wysuwanymi przez środowiska prawnicze. Wszystko, mówiła, zależy od tego, jak będą wyglądały wybory kandydatów. "Od prezydenta też powinno się wymagać pewnych standardów" - powiedziała.

Skrytykowała też wystąpienie Warchoła. "Jeśli trzydziesto-, czterdziestolatkom wypomina się zbrodnie okresu stalinowskiego i opowiada, ilu wymordowali ludzi, to panie redaktorze, pan wybaczy" - podkreśliła Śledzińska-Katarasińska.

Wiceminister Warchoł podczas kongresu podczas zwrócił uwagę, że sądy komunistyczne skazały na karę śmierci ponad 3 tys. polskich patriotów, a do końca lat 80. wydawano bardzo surowe wyroki na przedstawicieli opozycji demokratycznej. "A mimo to zaledwie jeden sędzia został usunięty z zawodu. W stosunku do 42 sądy dyscyplinarne odmówiły podjęcia postępowania, wobec 5 sędziów sprawy zostały umorzone lub ich uniewinniono" - powiedział Warchoł.

Wiceminister kultury Jarosław Sellin zwrócił uwagę, że był to kongres prawników, czyli środowiska liczącego kilkadziesiąt, blisko sto tysięcy osób, a było na nim obecnych około tysiąca czterystu osób. "To nie była duża grupa reprezentatywna dla całego tego środowiska" - zaznaczył. Dodał, że zmiany proponowane przez PiS nie podobają się części środowiska, "choć z wierchuszki tego środowiska te opory są najsilniej eksponowane".

Sellin powiedział, że liczył iż środowisko prawnicze zajmie się tym, co najważniejsze, czyli własnymi propozycjami reformy systemu sądownictwa w Polsce. Odnosząc się do przemówienia Warchoła podkreślił, że sędziowie wyszli z sali, gdy ten powiedział prawdę. "On mówił o tym, że środowisko, które mówiło, że się samo oczyści, po 1989 roku wydaliło z zawodu - uwaga - jednego sędziego" - zauważył.

Na uwagę Śledzińskiej-Katarasińskiej, że tam nie było tych ludzi, Sellin odparł: "On mówił do środowiska, że nieprawdą jest, że to środowisko się samo oczyściło".

Poseł PSL Marek Sawicki podkreślił, że reforma sądownictwa jest potrzebna i jeśli PiS chce ją przeprowadzić, to powinien o tej reformie ze środowiskiem rozmawiać.

Jednocześnie dodał, że nie akceptuje zachowania prawników podczas kongresu. "Zostały złamane dwie zasady, przyjmującego - gospodarza, gościnności. Ale goście też nie zachowali się fair. Nie idzie się na tego typu spotkania, by wypominać błędy środowiska sprzed 30, 40, 50 lat, tylko po to tylko, by środowisko jeszcze raz zakręcić, zadrażnić, ustawić przeciwko sobie" - dodał.

Posłanka Joanna Scheuring-Wielgus z Nowoczesnej zauważyła, że dobre wychowanie nie dotyczy tylko sędziów. Zaznaczyła, że to PiS w poprzedniej kadencji wielokrotnie wychodzili z sali.

"Tę praktykę wprowadził Jarosław Kaczyński" - dodała. Uznała jednocześnie, że jeśli się zaprasza gościa, to się nie wychodzi. Jeżeli gość przychodzi, to nie powinien obrażać" - podkreśliła. W jej ocenie środowisko prawnicze chce rozmawiać, ale nie ma takiej woli ze strony prezydenta i PiS. "Gdybyście chcieli rozmawiać, ustawy nie byłyby poselskimi, ale rządowymi. Byłyby konsultacje, spotkania" - zaznaczył posłanka.