Przed Emmanuelem Macronem stoją teraz wielkie wyzwania reform, jakich potrzebuje Francja i zasypania podziałów w społeczeństwie; przegrana Marine Le Pen nie oznacza, że nie ma się już czym niepokoić - uważa analityk think-tanku EPC Yann-Sven Rittelmeyer.

"Zwycięstwo Macrona w drugiej rundzie wyborów prezydenckich we Francji jest ulgą dla europejskich partnerów. To dobry znak dla współpracy wewnątrz UE, ale nie powinniśmy pomijać wyzwań, jakie są przed nim" - powiedział w poniedziałek PAP w Brukseli ekspert ds. polityki w European Policy Centre.

Rittelmeyer zwrócił uwagę, że Macron będzie musiał zdobyć większość w czerwcowych wyborach parlamentarnych, co nie będzie proste biorąc pod uwagę, iż jego ruch "En Marche!" debiutuje na francuskiej scenie politycznej. Wprawdzie Macronowi sprzyja to, że zdobył większość w wyborach prezydenckich, ale do tej pory nie przedstawił nawet wszystkich kandydatów, jakich chciałby wprowadzić do parlamentu.

Dodatkowo dwustopniowy system głosowania i podział na wiele okręgów wyborczych sprawia, że przewidzenie rezultatu na podstawie ogólnokrajowych sondaży jest niezmiernie trudne.

"Przez zwycięstwo Macrona wchodzimy na nieznane terytorium we Francji, jeśli chodzi o to, co się stanie dalej. Mamy prezydenta, który nie jest w żadnej z należących do głównego nurtu, tradycyjnych partii politycznych. Teoretycznie wybory parlamentarne powinny potwierdzić poparcie dla prezydenta, ale w tym przypadku nie jest jasne, czy Macron zdoła zdobyć większość" - zaznaczył Rittelmeyer.

Wprawdzie prezydent Francji ma prawo powoływania szefa rządu, ale musi go również zatwierdzić Zgromadzenie Narodowe. Bez większości, jaka stałaby za głową państwa w parlamencie, republikę czekałyby trudne lata kohabitacji. Tymczasem kraj potrzebuje zmian.

"Macron ma bardzo ambitny plan reform. Chce wzmacniać francuską konkurencyjność, chce w końcu być w stanie obniżyć poziom bezrobocia we Francji. Aby to zrobić potrzebuje między innymi trudnych reform na rynku pracy. W końcu chce zmienić nastrój we Francji, tego negatywnego ducha, którego mieliśmy w ostatnich dekadach" - zauważył Rittelmeyer.

Jak podkreślił zwycięzca wyborów prezydenckich w swym wystąpieniu tuż po ogłoszeniu pierwszych wyników w przekonywujący sposób mówił o tym, że reformy nie będą proste. "Być może z tego względu, że jest on młodym prezydentem, podkreśla, że Francja jest wystarczająco silna, by stawić czoło wszystkim tym wyzwaniom i je przezwyciężyć" - zaznaczył analityk EPC.

Zwrócił też uwagę, że prezydent będzie musiał budować mosty pomiędzy zantagonizowanymi grupami społecznymi. "Francuskie społeczeństwo jest bardzo podzielone. Widzieliśmy to już przy pierwszej rundzie wyborów prezydenckich, w której był wielki strumień francuskiego spektrum politycznego. Partie głównego nurtu są w tym momencie w rozsypce. Emmanuel Macron będzie musiał znaleźć sposób, żeby pojednać Francuzów, to będzie dla niego wyzwanie" - powiedział ekspert.

Choć przewaga Macrona nad kandydatką skrajnej prawicy Marine Le Pen jest spora Rittelmeyer przestrzega przed triumfalizmem. "Nawet jeśli zwycięstwo Emmanuela Macrona jest wielką ulgą i dobrym znakiem, nie powinniśmy zapominać, że niebezpieczeństwo populizmu jest cały czas obecne we Francji - zauważył. - Pani Le Pen zebrała 3 mln więcej głosów w drugiej rundzie niż w pierwszej. Była w stanie przekroczyć próg 10 milionów głosów. Jej poparcie z wyborów na wybory jest coraz wyższe. Nawet jeśli Emmanuel Macron osiągnął dobry wynik, rezultaty drugiej rundy pokazały, że są powody, by się niepokoić".

Wśród nich jest najniższa od lat frekwencja, a także bardzo duża liczba nieważnych głosów. Ekspert ocenił, że pokazuje to, iż Macron zdecydowanie wygrał wybory, ale tylko dlatego, że jego przeciwniczką była Marine Le Pen. "Ludzie głosowali na niego nie dlatego, że w pełni wspierali jego i jego program. Większość z głosujących, którzy zdecydowali się oddać na niego głos zrobiła to, ponieważ nie chciała, żeby Marine Le Pen została prezydentem" - dodał analityk European Policy Centre.

Zgodnie z ostatecznymi rezultatami opublikowanymi w poniedziałek przez francuskie MSW Macron zdobył 66,1 proc. głosów natomiast jego rywalka Le Pen otrzymała 33,9 proc. głosów.