Alaksandr Lubianczuk, operator telewizji Biełsat, zatrzymany podczas przeszukań w biurze Biełsatu w Mińsku 31 marca, został w czwartek skazany na karę grzywny w wysokości 575 rubli (ok. 1200 zł). Sąd w Mińsku wymierzył Lubianczukowi karę za „drobne chuligaństwo”.

Według świadków – milicjantów – dziennikarz przeklinał.

31 marca rano milicja weszła do dwóch biur Biełsatu w centrum Mińska z nakazami prokuratorskimi i rozpoczęła przeszukania. Z biura przy Prospekcie Niepodległości zabrano sprzęt komputerowy służący do montażu materiałów telewizyjnych. W biurze przy ul. Oktiabrskiej zatrzymano operatora Alaksandra Lubianczuka i również zarekwirowano komputery.

Jak wyjaśniła milicja, przeszukania były związane ze sprawą wszczętą w związku z „nielegalnym wykorzystaniem znaku handlowego” BELSAT.

Po zatrzymaniu Lubianczuk spędził kilka godzin na komisariacie, ale ostatecznie – po sporządzeniu protokołu - został wypuszczony na wolność. Dziennikarz ma ważną akredytację dziennikarską białoruskiego MSZ jako przedstawiciel Telewizji Polskiej. (PAP)