W ogarniętym kryzysem kraju tradycyjni przedstawiciele wielkiego biznesu tracą majątki. Bogacą się stawiający na branżę rolno-spożywczą.
UKRAINA
Ponad trzy lata po rewolucji godności, która w 2014 roku obaliła Wiktora Janukowycza, na oligarchicznej mapie wpływów doszło do ciekawych przetasowań. Najbogatszy Ukrainiec, pochodzący z Doniecka Rinat Achmetow, zbiedniał mimo próby zdywersyfikowania źródeł dochodu i poszukiwań na rynku energetycznym i rolnym. Achmetow nie tylko stracił miliardy dolarów, ale jeszcze nie może się pokazać we własnej małej ojczyźnie, a w dodatku musi się liczyć z odpowiedzialnością za dawne grzechy. W lutym sąd na Cyprze zamroził mu np. akcje warte 700 mln dol.
Próbujący agresywnie zawładnąć porewolucyjną sceną polityczną Ihor Kołomojski musiał pójść na układ z prezydentem i pozwolić na nacjonalizację bankrutującego Prywatbanku na warunkach władz. Gazowy potentat Dmytro Firtasz został wyrugowany ze schematów pozwalających czerpać zyski z pośrednictwa w handlu surowcami energetycznymi.
– Oligarchowie radykalnie stracili po Majdanie. Achmetow chciał żyć dobrze ze wszystkimi, zarówno z nową władzą, jak i z separatystami. Przelicytował i stracił. Wiktor Pinczuk zdystansował się od polityki. Jedynym, który utrzymał swoją pozycję, jest Poroszenko – mówi DGP Anders Aslund, analityk Atlantic Council i były doradca prezydenta Łeonida Kuczmy.
– Jeśli uznać, że głównym źródłem nienależnych dochodów oligarchów był sektor gazowy, to głęboka dezoligarchizacja już się rozpoczęła. Dalej, z powodu blokady terenów okupowanych, sporo swoich wpływów stracił największy dotąd oligarcha Rinat Achmetow. Wreszcie Ihor Kołomojski musiał się zgodzić na przejściową nacjonalizację swojego Prywatbanku. To drugi konkretny przykład utraty wpływów przez bodaj najbardziej agresywnego oligarchę – mówił nam niedawno Leszek Balcerowicz, który przez rok kierował zespołem doradców Poroszenki.
Mimo to zasada działania systemu oligarchicznego pozostała taka, jak w przeszłości. – Jeśli miałbym porównywać, prezydent jest lepszą wersją swojego poprzednika. Działa podobnie, ale jest ostrożniejszy. To Wiktor Janukowycz w dobrym garniturze, z lepszą retoryką i nienagannym angielskim – dodaje Aslund. Słowa szwedzkiego ekonomisty korespondują z tym, co tuż po wyborze Poroszenki mówił DGP ukraiński dziennikarz śledczy Dmytro Hnap. Jego zdaniem obecny prezydent ma w sobie 30 proc. Janukowycza. Poprzednik Poroszenki scentralizował system korupcyjny, by wszystkie nielegalne dochody czerpali jego znajomi i przyjaciele. Za rewolucji godności ten system się rozpadł, co nie znaczy, że korupcyjne kombinacje zniknęły.
Jak to wygląda w liczbach? Według ostatniego rankingu ukraińskiej edycji „Forbesa” za 2016 r. majątek Achmetowa jest szacowany na 2,3 mld dol. Wynik nie wygląda źle, dopóki nie doda się informacji, że w 2013, ostatnim pełnym roku rządów Janukowycza, stan posiadania ówczesnego sponsora Partii Regionów był szacowany na bajeczne 15,4 mld dol. Na drugim miejscu są Kołomojski i jego wspólnik Hennadij Boholubow. Każdy z nich ma po 1,3 mld dol., gdy trzy lata wcześniej mieli oni odpowiednio 2,4 mld i 1,7 mld dol. Zaprzyjaźniony niegdyś z Janukowyczem deputowany Wadym Nowynski spadł z czwartego na 12. miejsce (z 1,9 mld na 444 mln dol.).
Relatywnie najlepiej poradzili sobie ci spośród biznesmenów, którzy postawili na sektor rolno-spożywczy. Nie dość, że posiadający znaczny potencjał w kontekście liberalizacji handlu z Zachodem, to jeszcze oczekujący na znaczny wzrost po zapisanym już w planach rządu Wołodymyra Hrojsmana (choć do tej pory odwlekanym) zniesieniu moratorium na handel ziemią. Na tej liście jest właśnie Poroszenko, który od 2013 r. stracił co prawda połowę majątku (odpowiednio 1,6 mld i 858 mln dol.), ale awansował z siódmego na szóste miejsce. Albo potentat rolny Jurij Kosiuk, który skoczył w tym czasie z szóstego na piąte (1,6 mld dol. w 2013 r. i 1 mld dol. w 2016 r.).
Jeśli natomiast porównać listy „Forbesa” za lata 2015–2016, majątek udało się zwiększyć czterem osobom z pierwszej dziesiątki, w tym trzem działającym w branży rolno-spożywczej (Poroszenko – skok o 14 proc., Ołeksij Wadaturski – o 67 proc., do 840 mld, i Andrij Werewski – o 3 proc., do 694 mln). Achmetowowi majątek skurczył się o 67 proc., Kołomojskiemu – o 7 proc., a Pinczukowi – o 20 proc. Starzy oligarchowie, którzy dorobili się na wielkim przemyśle i pośrednictwie w handlu z państwem ukraińskim, tracą. Ich miejsce zajmują ludzie działający w branżach, które są bardziej zależne od zwykłych praw popytu i podaży, a mniej od przychylności władz i dostępu do odpowiednich ludzi z odpowiednich ministerstw.
Mimo to powszechnie znane są również nazwiska ludzi z otoczenia prezydenta, których wpływy w gospodarce zaczęły rosnąć po Majdanie. To przede wszystkim osoby związane z sektorem energetycznym, jak Ihor Kononenko (spoza pierwszej setki „Forbesa”), kolega z wojska prezydenta i jego wspólnik w interesach od końca lat 80. (obecnie kontroluje przez zaufanych menedżerów kilka państwowych spółek). Do grona dopuszczonych do nowych schematów należy również bliska Kononence ekipa energetyków, choćby szef regulatora energetycznego Dmytro Wowk, który zaczynał karierę w należącym do Poroszenki koncernie cukierniczym Roshen. Do tego bliski prezydentowi rosyjski milioner Konstantin Grigoriszyn.
Ostatnie nazwisko doskonale pokazuje, na czym polegają obecne układy między władzą a biznesem i jak działa machina, która w ramach kapitalizmu oligarchicznego pozwala zasilać konta przedstawicieli wielkiego biznesu. Grigoriszyn, który zna się z Poroszenką od czasu prezydentury Łeonida Kuczmy, ma m.in. fabrykę transformatorów w Zaporożu. Układ towarzyski pozwala mu łatwiej wygrywać państwowe kontrakty. Choć i w tym aspekcie przejrzystość znacznie wzrosła, odkąd wprowadzono aukcyjny system ProZorro. Poroszenko w międzyczasie przyznał Grigoriszynowi ukraińskie obywatelstwo – dotychczas urodzony w Zaporożu biznesmen miał paszporty Cypru i Rosji. Podobnie, jak Janukowycz swego czasu przyznał paszport Nowynskiemu.
Poroszenko to drugi Janukowycz, tyle że z lepszą retoryką i garniturem.