Nie ma mowy, aby Wielka Brytania była w Unii Europejskiej jedną nogą przywilejów, a nie była drugą nogą obowiązków - powiedział we wtorek eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki. Jak podkreślił sytuacja na Wyspach po Brexicie to ból głowy dyplomacji nie tylko naszego kraju.

"To jest ból głowy nie tyle polskiej dyplomacji wyłącznie, ale dyplomacji wszystkich krajów członkowskich Unii Europejskiej, bo nie chodzi tylko o Polaków. Ale oczywiście dla polskich polityków, dla polskiego rządu najważniejsi są Polacy, którzy tam mieszkają" - podkreślił we wtorek w Polskim Radiu24 wiceszef Parlamentu Europejskiego pytany o Brexit i sytuację Polaków na Wyspach.

"Nie ma mowy, aby Wielka Brytania - mówię to bardzo twardo - była w Unii Europejskiej jedną nogą przywilejów, a nie była drugą nogą obowiązków. Jeżeli Wielka Brytania będzie upierać się przy tym pomyśle de facto zabrania przywilejów socjalnych i innych, które są udziałem obywateli Wielkiej Brytanii, Brytyjczyków, to w tym momencie jest dla mnie oczywiste, że w drodze pewnego rewanżu negocjacyjnego uzyska dużo trudniejsze warunki jeśli chodzi o handel, na czym im zależy" - podkreślił Czarnecki.

Na pytanie, czy nie będziemy mieć problemów z Radą Europejską po ponownym wyborze Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej Czarnecki powiedział, że w polityce zagranicznej "liczą się przede wszystkim interesy". "Tutaj interesy są wspólne" - zaznaczył eurodeputowany PiS.

Przedstawiciel brytyjskiego rządu przy Unii Europejskiej Tim Barrow powiadomił w poniedziałek unijne instytucje, że 29 marca premier Theresa May wyśle oficjalny list informujący o zamiarze opuszczenia Wspólnoty.