W opublikowanym w piątek komentarzu słowacki dziennik "Pravda" wskazał, że sprzeciwiając się wyborowi Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej Jarosław Kaczyński miał na uwadze przede wszystkim kwestie wewnątrzpolityczne.

"Problemy, z którymi zmaga się UE, są dostatecznie duże także bez tego, by sama je zwiększała wybieraniem funkcjonariuszy, których pierwszą troską jest to, jak ją osłabić lub wręcz zlikwidować. Zdolność Tuska do pokonywania popularnego demagoga Kaczyńskiego swoim dotychczasowym brukselskim dorobkiem nie miała jak ucierpieć. W swej funkcji nie dopuścił się niczego, co dyskwalifikowałoby go w oczach euromocarstw Niemiec czy Francji albo pogrążałoby go w oczach +rodzimej+ Grupy Wyszehradzkiej" - pisze "Pravda".

"Kaczyński widzi w Tusku przeszkodę przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku, ale zwłaszcza przed wyborami prezydenckimi, w których Tusk mógłby już kandydować. Jeśli podczas dalszych trzydziestu miesięcy mandatu Tuska Unii Europejskiej uda się utrzymać swoje ekonomiczne i polityczne trudności przynajmniej na dzisiejszym +roboczym+ poziomie, Kaczyński będzie miał w domu problem" - prognozuje gazeta.

"To jest wszystko. Ideologiczne potańcowywanie i apele (premier Beaty) Szydło do zasad UE, które miały się według niej przejawić wybraniem kogoś, kogo nikt w Europie poza PiS nie brał pod uwagę, były zewnętrzną formą banalnej treści: polscy konserwatyści nie chcą uczestniczyć w zwiększaniu autorytetu liberalnego polityka, który może za kilka lat zagrozić ich władzy. Unia Europejska zwiększyła jednak jego autorytet, gdyż ostatnim, czego teraz potrzebuje, byłoby otwarcie sporu o obsadzenie funkcji, której kwestię traktowano od dawna jako zamkniętą" - zaznaczył słowacki dziennik. (PAP)