Jestem zwolennikiem wyboru sędziów w wyborach powszechnych, ale nie pozwala na to konstytucja, w której są błędy w tym zakresie - powiedział w środę wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki. Zaznaczył, że brak kontroli narodu sprzyja degradacji środowiska sędziowskiego.

Jaki przyznał, że w Polsce nie można wprowadzić wyborów powszechnych sędziów - czego jest zwolennikiem - bo nie pozwala na to konstytucja z 1997 r., w której "są poważne błędy z tym zakresie".

"Dlatego my proponujemy żeby parlament wybierał część członków do Krajowej Rady Sądownictwa. Może jest to rozwiązanie złe, ale i tak lepsze niż gdyby wybierała korporacja. Jednocześnie proponujemy powołanie komisji konstytucyjnej w Sejmie, która zajmie się zmianą konstytucji w takim zakresie, aby można było w przyszłości wybierać sędziów w wyborach powszechnych" - mówił wiceminister.

"W Polsce mamy trzy władze: władzę ustawodawczą, władzę wykonawczą i władzę sądowniczą. Władzę ustawodawczą i władzę wykonawczą ciągle się ocenia, nadzoruje, ciągle można zmienić w wyborach (...), a sędziego nie. To sprzyja naturalnej degradacji, bo oni uznają, że są sami dla siebie" - mówił Jaki w TV Trwam.

Wiceminister przytoczył art. 4 konstytucji, który stanowi, że władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do narodu, a naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.

"Ja teraz pytam, jaki wpływ na wymiar sprawiedliwości, władzę sądowniczą ma naród, skoro w ramach porozumienia magdalenkowego, potem utrwalonego w konstytucji z 1997 r. naród został pozbawiony decydowania w sprawach związanych z wymiarem sprawiedliwości, z władzą sądowniczą, która jest równie istotna jak władza wykonawcza czy władza ustawodawcza. Niestety jest tak, że sędzia ma większą władzę niż minister i premier" - podkreślił wiceszef Ministerstwa Sprawiedliwości.

Jaki mówił, że on nie jest w stanie wsadzić kogoś do więzienia czy odebrać komuś majątek, a sędziowie mogą to robić i wielokrotnie z tego korzystają.

"To, co sobie dzisiaj roszczą sędziowie, to znaczy żeby byli wyjęci spod prawa, musi się zmienić. Dlatego ja jestem zwolennikiem tego, żeby sędziowie byli wybierani w wyborach powszechnych, jak w Stanach Zjednoczonych. W 90 proc. stanów jest tak, że raz na cztery lata sędziego się wybiera. W małej miejscowości ludzie znają się, wiedzą czy to jest człowiek przyzwoity, jak się prowadzi, jak się zachowuje, jakie wartości reprezentuje, jak orzeka, czy jest uczciwy, czy jego majątek jest proporcjonalny do pensji, którą otrzymuje" - argumentował.

Wiceminister zwrócił uwagę, że "w Polsce sędzia odpowiada tylko przed korporacją, jeżeli ma dobre układy, należy do jakiejś koterii, to nigdy nic go nie spotka". Podał statystyki, z których wynika, że w ostatnich latach na ponad 350 postępowań dyscyplinarnych "po haniebnych zachowaniach sędziów", tylko dziewięć z nich zakończyło się wydaleniem z zawodu. Dodał, że tak nie broni się żadna korporacja.

Rząd we wtorek przyjął projekt zmian dotyczących Krajowej Rady Sądownictwa, który przewiduje m.in. powstanie w KRS dwóch izb oraz wygaszenie, po 30 dniach od wejścia noweli w życie, kadencji jej 15 członków-sędziów; ich następców wybrałby Sejm. Wygaszeniu ulec miałaby także kadencja rzecznika dyscyplinarnego sądów. (PAP)