Socjaldemokratyczny rząd Rumunii przetrwał w środę zgodnie z przewidywaniem głosowanie nad wnioskiem o wotum nieufności zainicjowane przez opozycję po masowych protestach Rumunów, które zmusiły gabinet do wycofania się z kontrowersyjnego rozporządzenia.

Przedstawiciele koalicji rządzącej: socjaldemokraci (PSD), ich wieloletni sojusznicy z ALDE (Sojusz Liberałów i Demokratów), a także z UDMR (Demokratyczny Związek Węgrów w Rumunii), którzy po grudniowych wyborach mają w 329-osobowej Izbie Deputowanych około 60 procent, wstrzymali się od głosu. Za wnioskiem opowiedziało się 161 deputowanych, osiem osób było przeciw. Przegłosowanie wniosku opozycji wymagało poparcia co najmniej 233 deputowanych - pisze Reuters.

Po masowych protestach, w których brało udział ok. 250 tys. ludzi, rząd wycofał się z rozporządzenia łagodzącego karanie za korupcję, które było uważane za najpoważniejszy krok wstecz na drodze reform, jakie podjęła Rumunia po wejściu do Unii Europejskiej w 2007 roku.

Krytycy dekretu, który potępili także zachodni partnerzy Rumunii, twierdzili, że zahamuje on walkę z korupcją.

W ocenie ekspertów zmiana w przepisach miała służyć przede wszystkim rządzącej PSD i jej szefowi Liviu Dragnei. Dragnea obecnie odpowiada przed sądem za wynagradzanie z funduszy publicznych dwóch osób pracujących w latach 2006-2013 dla kierownictwa jego partii, na czym skarb państwa stracił 108 tys. lejów (103 tys. złotych). Rozporządzenie wprowadzało zasadę, że przestępstwo urzędnicze ścigane jest z urzędu w trybie postępowania karnego tylko wówczas, gdy przyniosło skarbowi państwa uszczerbek w wysokości co najmniej 200 tys. lejów (190 tys. złotych).

Przed środowym głosowaniem premier Rumunii Sorin Grindeanu wyrażał przekonanie, że rząd jeszcze tego dnia wróci do pracy. Zaznaczył, że jego rząd nie podejmie już bez szerokiej debaty żadnych dalszych inicjatyw, podobnych do odwołanego rozporządzenia, które "mogą wywołać tak silne emocje w społeczeństwie".

Prezydent Rumunii Klaus Iohannis, który przeciwstawiał się przyjętemu dekretowi, powiedział w środę agencji Associated Press, że walka o ograniczenie korupcji w jego kraju ujawnia "brzydkie oblicze polityki". Pochwalił też protestujących za dbałość o przyszłość Rumunii i danie wyrazu swym uczuciom w pokojowych demonstracjach.

Deputowany z opozycji Catalin Predoiu nazwał głosowanie nad wotum nieufności "sygnałem ostrzegawczym" dla rządu.

"To sygnał ostrzegawczy, że jesteśmy w stanie zgromadzić głosy całej opozycji" - powiedział Predoiu, zapowiadając pilne monitorowanie działań rządu.

Pragnące zachować anonimowość źródła w PSD powiedziały agencji Reuters, że jeszcze w środę spodziewają się dymisji ministra sprawiedliwości Florina Iordacha. Iordach był inicjatorem odrzuconego projektu. (PAP)

mmp/ mc/