Szczególną uwagę ekspertów przyciąga w ostatnich dniach amerykański rynek pracy. Przede wszystkim z uwagi na malejącą liczbę nowych etatów, które powstają w sektorach pozarolniczych. W sierpniu było ich zaledwie 22 tys. Średnia z ostatnich trzech miesięcy również spadła poniżej 30 tys. i jest to najsłabszy wynik od czasów pandemii. Według ekonomistów JP Morgan „spadek popytu na pracę w takiej skali jest sygnałem ostrzegawczym przed recesją”.

Coraz mniej nowych miejsc pracy w USA

Statystyki rynku pracy pokazują, że jedynym obszarem gospodarki, w którym powstają nowe miejsca pracy, jest opieka zdrowotna i pomoc społeczna. W sektorach cyklicznych, czyli takich, w których koniunktura zależna jest od tempa wzrostu gospodarczego, miejsc pracy od kilku miesięcy ubywa. Jak wynika z wyliczeń Marka Zandiego głównego ekonomisty w firmie Moody’s Analytics jedna trzecia amerykańskich stanów już znajduje się w recesji lub na jej granicy. Zandi ocenia, że prawdopodobieństwo recesji w całej gospodarce na przełomie 2025 i 2026 roku wynosi 50 proc.

Innym sygnałem pogarszającej się kondycji rynku pracy w największej globalnej gospodarce to spadek liczby ofert zatrudnienia poniżej liczby bezrobotnych. Do takiej sytuacji doszło w USA po raz pierwszy od czterech lat.

W tym tygodniu Biuro Statystki Pracy (BLS) rozpoczęło także przeprowadzaną co roku rewizję danych opublikowanych w przeszłości. Zbierane przez BLS dane ankietowe od przedsiębiorstw, zostały zweryfikowane dokładniejszymi obliczeniami dotyczącymi liczb miejsce pracy, których dokonują poszczególne stany. Z rewizji wynika, że od marca 2024 do marca 2025 roku w sektorach pozarolniczych przybyło nie 1,8 mln miejsca pracy, ale mniej niż 900 tys. W uwzględnionym okresie średnia miesięczna spadła ze 147 tys. do 70 tys.

Cła Donalda Trumpa dopiero zaczną szkodzić gospodarce USA

Korekta ma nie tylko kronikarskie znaczenie. Głównym źródłem obaw o stan gospodarki jest polityka celna Donalda Trumpa. Od objęcia urzędu przez Trumpa w styczniu efektywna stawka dla towarów eksportowanych do USA wzrosła z 2,5 do 17,4 proc., najwyższego poziomu od 1935 roku. W drugiej połowie roku amerykańska gospodarka ma najsilniej odczuwać podwyższone cła.

Skorygowane dane z rynku pracy sugerują, że w punkcie wyjścia kondycja amerykańskiej gospodarki mogła być słabsza niż dotychczas się wydawało. A to oznacza zwiększone prawdopodobieństwo scenariusza, w którym cła Trumpa doprowadzą do znaczącego spowolnienia wzrostu gospodarczego. W pierwszych dwóch kwartałach amerykański PKB rósł w tempie ok. 2 proc. w ujęciu rocznym.

Warto zaznaczyć, że nie wszyscy ekonomiści zgadzają się z poglądem o tym, że słabość rynku pracy sygnalizuje nadchodzącą recesję. Na przykład eksperci Goldman Sachs oceniają, że dzięki szybkiemu wzrostowi produktywności amerykańska gospodarka będzie się rozwijać w przyzwoitym tempie, nawet gdy powstaje w niej relatywie niewiele nowych miejsc pracy.

Obligacje i rynek finansowy ostrzegają przed recesją w USA

Nikt natomiast nie ma wątpliwości, że na najbliższym posiedzenie, kończącym się 17 września Federalny Komitet Otwartego Rynku (FOMC), decydujący o kształcie polityki monetarnej w USA, obniży stopy procentowe przynajmniej o 0,25 pkt. proc. Jednocześnie z notowań kontraktów terminowych wynika, że na koniec przyszłego roku stopa funduszy federalnych ustalana przez FOMC powinna znaleźć się na poziomie 2,8 proc. Obecnie wynosi 4,25-4,50 proc. Część ekspertów zwraca uwagę, że tak duży prognozowany spadek kosztów pieniądza jest charakterystyczny dla recesji. Innymi słowy – inwestorzy zakładają, że FOMC zmuszony będzie do dość gwałtownego obniżania stóp procentowych, żeby w ten sposób ratować podupadającą gospodarkę.

Inne przykłady sygnałów ostrzegawczych związany jest z notowania obligacji. W ostatnich dwóch miesiącach rentowność, odwrotnie skorelowana z ceną, 10-letnich papierów skarbowych indeksowanych inflacją (TIPS), spadła z 2,1 do 1,8 proc. Takie zachowanie rynku często poprzedza spowolnienie w gospodarce. Podobnie interpretowana jest rosnąca różnica między rentowności obligacji 10-letnich i 2-letnich amerykańskiego rządu. Jeszcze niedawno znajdowała się na minusie, a obecnie wynosi już 0,6 pkt. proc. Gdy spread zbliży się do 1 pkt. proc., będzie to sygnał zbliżającej się recesji.

Czy Wall Street wierzy w nadchodzącą recesję?

Warto jednak zaznaczyć, że nie wszystkie tego rodzaju sygnały zawsze się sprawdzały. Większych zagrożeń nie dostrzegają na przykład inwestorzy z rynku akcji. W środę indeks S&P 500 zakończył sesję na poziomie 6532,04 pkt., kolejny raz poprawiając historyczny rekord. Prognozy zakładają, że największe amerykańskie przedsiębiorstwa w dalszym ciągu będą w stanie zwiększać zyski, a to byłoby bardzo mało prawdopodobne, gdyby w amerykańską gospodarkę miała uderzyć recesja.