Ukraina świętowała w niedzielę Dzień Niepodległości. To już czwarte obchody święta narodowego w warunkach rosyjskiej inwazji. Tym razem do Kijowa przyjechał premier Kanady Mark Carney (w poniedziałek złoży wizytę w Warszawie) oraz specjalny wysłannik amerykańskiego prezydenta ds. ukraińskich gen. Keith Kellogg. Również na niedzielę zaplanowano wirtualną naradę szefów dyplomacji państw grupy G7.

W poniedziałek mija tydzień od spotkania ośmiorga europejskich przywódców, w tym prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, z Donaldem Trumpem. Nie ma już nadziei, że uda się wkrótce zorganizować bezpośrednie rozmowy Zełenskiego z Władimirem Putinem. Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow oświadczył, że na razie nie ma ku temu warunków. W środę odbyła się za to telekonferencja najważniejszych wojskowych 32 państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. Tematem spotkania były powojenne gwarancje dla Kijowa, mające być częścią porozumień rozejmowych. Media pisały, że wstępny model gwarancji może być gotowy do 24 sierpnia. Nic takiego nie nastąpiło.

Stany Zjednoczone sprzedadzą Ukrainie tysiące pocisków

Z najnowszych informacji wynika, że USA starają się scedować jak największą część odpowiedzialności na Europę. Trump sugerował jedynie, że Waszyngton zaoferuje bliżej niesprecyzowane wsparcie z powietrza. W liście do Zełenskiego z okazji 34-lecia deklaracji niepodległości dodał, że „Stany Zjednoczone popierają wynegocjowane uregulowanie, które doprowadzi do trwałego pokoju, zakończy rzeźnię i zagwarantuje Ukrainie suwerenność i godność”. „The Wall Street Journal” napisał zaś, że republikańska administracja zatwierdziła sprzedaż Kijowowi 3350 pocisków ziemia-powietrze ERAM. Ich zakup sfinansują europejscy partnerzy, a dostawy mają ruszyć w ciągu sześciu tygodni. Rozmówcy dziennika zastrzegli, że wykorzystanie rakiet może wymagać dodatkowej aprobaty Pentagonu.

Biały Dom zarówno pod rządami Joego Bidena, jak i obecnie miał opory, by zgodzić się na atakowanie celów w głębi Rosji. Teraz Trump sugeruje, że to się może zmienić. „Wygranie wojny bez atakowania państwa dokonującego inwazji jest bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe. To jak ze świetną drużyną sportową, która ma fantastyczną obronę, ale nie pozwala się jej grać w ataku. Nie ma szans na zwycięstwo! Tak jest z Ukrainą i Rosją. Oszukańczy i wysoce niekompetentny Joe Biden nie pozwolił Ukrainie uderzać, a tylko się bronić. Jak miałoby to zadziałać?” – przekonywał na platformie Truth Social i opublikował kolaż swojego zdjęcia z Putinem z fotografią przedstawiającą Richarda Nixona z Nikitą Chruszczowem.

Trump uważa, że gwarancje to zadanie dla Europy

Część komentatorów zinterpretowała ten wpis jako reakcję na zaatakowanie w czwartek fabryki wyrobów elektronicznych w Mukaczewie, należącej do amerykańskiego koncernu Flex. Rosjanie uderzyli w zakłady dwoma precyzyjnymi pociskami Kalibr, raniąc 24 osoby – i był to pierwszy atak rakietowy na cele zlokalizowane w głębi dotychczas relatywnie bezpiecznego obwodu zakarpackiego. Mukaczewski Flex to jedna z największych inwestycji USA na Ukrainie; ukraińskie wydanie „Forbesa” podaje, że Amerykanie zainwestowali w nią niemal 65 mln dol. W najbliższych miesiącach planowano rozbudowę zakładów, obecnie zatrudniających 2500 osób.

– W lutym w Kijowie szykowaliśmy z sekretarzem skarbu USA Scottem Bessentem umowę o surowcach. Tłumaczono wtedy, że obecność amerykańskiego biznesu będzie gwarancją bezpieczeństwa. Jak widać, to tak nie działa – powiedział Radiu Swoboda Andrij Hunder, szef Amerykańskiej Izby Handlowej na Ukrainie. Na atak na Mukaczewo, ważny ośrodek mniejszości węgierskiej, zareagował prezydent Węgier Tamás Sulyok. Pierwsza wersja jego wpisu w serwisie X została szybko zastąpiona przez inną, w której usunięto wskazanie, że ataku dokonała Rosja. Od ukraińskich polityków można było usłyszeć tezę, że bezpieczeństwo Zakarpacia było efektem nieformalnych ustaleń Kremla z premierem Viktorem Orbánem.

Od dyskusji o całościowych gwarancjach dla Ukrainy Amerykanie wyraźnie się dystansują. To wrażenie po środowej naradzie natowskich wojskowych. – Coraz wyraźniejsza staje się rzeczywistość, w której to Europa wprowadza je w życie. USA nie zobowiązują się do niczego – mówił Politico.com jeden z dyplomatów. W dyskusjach pojawiała się odrzucana przez Moskwę możliwość wysłania nad Dniepr wojsk do pilnowania rozejmu. Bloomberg pisał, że taką gotowość zadeklarowało „niemal 10 państw” (Polski wśród nich nie ma). Jednak szef Komitetu Wojskowego NATO Giuseppe Cavo Dragone powiedział „Corriere della Sera”, że takie rozmowy są „przedwczesne” i znajdują się „w początkowej fazie”. Admirał zapowiedział za to, że państwa Sojuszu zamierzają zwiększyć pomoc wojskową dla Ukrainy.