Juwal spotykał się z politykami, starając się nagłośnić historię ojca i zdobyć wsparcie dla starań o jego uwolnienie. – Zazwyczaj wyglądało to tak, że ja mówiłem, a oni płakali. Nawet premier Włoch Giorgia Meloni, która chce być postrzegana jako współczesna Margaret Thatcher, a także ich minister obrony, dwumetrowy facet – opowiadał mi w swoim domu w Beer Szewie na pustyni Negew. – Problem w tym, że z tych spotkań zazwyczaj nic konkretnego nie wynikało – przyznał.

Jednym z nielicznych, którzy zrobili na Juwalu Dancygu dobre wrażenie, był prezydent Andrzej Duda. Zamiast łez zaoferował realne wsparcie. – Ostatnia rozmowa z ojcem, którą pamiętam, dotyczyła wyborów parlamentarnych w Polsce (odbyły się tydzień po ataku Hamasu na Izrael – red.). To mi pomogło, gdy przyleciałem do Polski. Wiedziałem, z kim rozmawiać. W pewnym sensie ojciec mnie do tego przygotował – mówił mi Izraelczyk. Duda na samym początku spotkania zwrócił się do niego, by to on usiadł obok, a nie ambasador Ja’akow Liwne.

– To nasze spotkanie. Chcę usłyszeć, co ty masz do powiedzenia – relacjonował.

Duda w oczach syna historyka jawił się jako człowiek konkretny i przygotowany. – Nie mogę się wdawać w szczegóły, ale wiele z tego spotkania wyniknęło. Kancelaria regularnie przekazywała nam nowe informacje w sprawie ojca. Oczywiście Polska nie była w stanie samodzielnie go uwolnić, ale posunęła sprawy do przodu – usłyszałam.

Syn obwinia rząd za śmierć ojca

Dancyga nie udało się uratować. Jak ustalił w trakcie własnego śledztwa Juwal, zginął on w 2024 r. podczas izraelskiej operacji w Chan Junus, do którego armia weszła po tym, jak rząd Binjamina Netanjahu odrzucił porozumienie o zawieszeniu broni, na mocy którego Dancyg miał wrócić do Izraela. Syn obwinia rząd o jego śmierć. Dlatego tym bardziej zasługi prezydenta na rzecz historyka nie powinny przysłaniać błędów na froncie dyplomatycznym. W styczniu Duda zwrócił się do rządu Donalda Tuska z apelem o zapewnienie ochrony Netanjahu, ściganemu nakazem aresztowania Międzynarodowego Trybunału Karnego, gdyby zdecydował się on wziąć udział w obchodach 80-lecia wyzwolenia Auschwitz. Jako uzasadnienie wskazał „absolutnie wyjątkowe okoliczności”. Podjął tę inicjatywę, mimo że Netanjahu nie planował wizyty, a Izrael w tych uroczystościach zwykle reprezentował prezydent.

Duda poprosił o ochronę dla Netanjahu

W autobiografii „To ja” Duda pisze, że nakaz aresztowania z oskarżenia o zbrodnie przeciwko ludzkości i wojenne wywołał w nim „zniesmaczenie”.

„Był to de facto taki sam nakaz, jak ten wydany wcześniej przez MTK w sprawie Władimira Putina (…). Rosja, niesprowokowana, napadła niepodległe i suwerenne państwo, chcąc nim zawładnąć. Izrael został zaatakowany przez Hamas i wziął odwet”

– przekonuje Andrzej Duda.

Duda oczywiście nie musi zgadzać się z izraelskimi organizacjami praw człowieka, jak Be-Celem czy Lekarze na rzecz Praw Człowieka ani naukowcami pokroju Omera Bartova, którzy orzekli, że Izrael dopuszcza się w Gazie ludobójstwa na narodzie palestyńskim. Dobrze byłoby jednak, gdyby polscy politycy – również ci z drugiej strony sceny – nie wykazywali wybiórczego podejścia do prawa międzynarodowego. Były prezes MTK Piotr Hofmański stwierdził wręcz, że działania Polski w sprawie Netanjahu podważają „sens istnienia MTK”.

Ostatnie przemówienie Andrzeja Dudy w ONZ

Posunięcie Dudy szczególnie kontrastowało ze słowami, jakie wypowiedział podczas ostatniego przemówienia na forum Narodów Zjednoczonych. – Pamiętam moje poprzednie wystąpienia, których głównym przesłaniem zawsze był prymat prawa międzynarodowego nad siłą. „Pokój poprzez prawo” – to hasło towarzyszyło mi podczas obrad Zgromadzenia Ogólnego i Rady Bezpieczeństwa ONZ, gdy Polska była jej niestałym członkiem w latach 2018–2019 – mówił. Być może obecnym i przyszłym przywódcom RP należałoby życzyć jednego: aby te słowa nie były tylko deklaracją, lecz stały się rzeczywistym fundamentem polskiej polityki zagranicznej. ©℗