Zwycięstwo Unii Chrześcijańsko- Demokratycznej (CDU) nie było na tyle okazałe, by rządzić jedynie z bliźniaczą, bawarską Unią Chrześcijańsko-Społeczną (CSU). Długotrwałe porozumienie ze skrajną Alternatywą dla Niemiec (AfD) nie wchodziło w grę. W efekcie SocjaldemokratycznaPartia Niemiec (SPD) zyskała szansę na przekucie porażki w sukces i utrzymanie się przy władzy.
Rząd Friedricha Merza. Kto stoi za nowym kanclerzem Niemiec?
Jak wygląda rząd nowego kanclerza Niemiec Friedricha Merza? Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (CDU) dostała resorty: gospodarki i energii (Katherina Reiche); spraw zagranicznych (Johann Wadephul); edukacji, rodziny, kobiet, seniorów i młodzieży (Karin Prien); zdrowia (Nina Warken) oraz transportu (Patrick Schnieder). Ministrem do zadań specjalnych został Thorsten Frei.
Ponadto (z rekomendacji CDU) urząd ministra cyfryzacji i modernizacjipaństwa objął (bezpartyjny) Karsten Wildberger.
Unii Chrześcijańsko-Społecznej (CSU) przypadły resorty: spraw wewnętrznych (Alexander Dobrindt); badań, technologii i przestrzeni kosmicznej (Dorothee Bär) oraz rolnictwa, polityki żywnościowej i ojczyzny (Alois Rainer).
Z kolei socjaldemokraci (SPD) otrzymali resorty: finansów (wicekanclerz Lars Klingbeil); obrony (Boris Pistorius); pracy i spraw społecznych (Bärbel Bas); sprawiedliwości i ochrony konsumentów (Stefanie Hubig); mieszkalnictwa, rozwoju miast i budownictwa (Verena Hubertz) oraz środowiska, ochrony klimatu, przyrody i bezpieczeństwa jądrowego (Carsten Schneider).
Nowa niemiecka dyplomacja chce lepszego dialogu z Warszawą
Do siedziby Ministerstwa Spraw Zagranicznych wprowadził się Johann Wadephul, co oznacza, że po raz pierwszy od sześciu dekad resort dyplomacji trafił w ręce chadeków.
Wadephul to prawnik, dyplomata, wiceszef frakcji parlamentarnej CDU, podpułkownik rezerwy i gorący orędownik wzmacniania potencjału militarnego Niemiec. W przeszłości opowiadał się za rozszerzeniem francuskiego parasola nuklearnego na inne europejskie kraje oraz możliwością użycia przez Ukraińców zachodniej broni do rażenia obiektów na terytorium Rosji. Posiada kontakty zarówno w Waszyngtonie, jak i Brukseli.
– To postać dobrze znana w niemieckiej polityce. Jednak w przypadku resortu spraw zagranicznych personalia tym razem nie są istotne, ponieważ za sznurki i tak będzie pociągał Merz jako szef rządu i – a może przede wszystkim – partyjny przełożony Wadephula w CDU. W efekcie daleko idące rozstrzygnięcia nie będą zapadały w ministerstwie, tylko bezpośrednio w urzędzie kanclerskim – mówi "Dziennikowi Gazecie Prawnej" dr Łukasz Jasiński, analityk ds. Niemiec z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Wśród priorytetów nowego ministra spraw zagranicznych, a także samego kanclerza ma być poprawa stosunków z Polską, w czym może pomóc fakt, że CDU i Platforma Obywatelska premiera Donalda Tuska wchodzą w skład Europejskiej Partii Ludowej (EPP).
– Rzeczywiście to dobry prognostyk i całkiem niezły punkt wyjścia. Co więcej, w zestawieniu Olaf Scholz – Friedrich Merz ten drugi wydaje się bardziej otwarty na dialog na równych zasadach, również w ramach Trójkąta Weimarskiego. Ostrożnym optymizmem napawa ponadto fakt, że chęć zacieśnienia relacji z Polską wynika nie tylko z treści umowy koalicyjnej, ale także z wielu wypowiedzi Merza w trakcie kampanijnych wieców – podkreśla Jasiński.
Zastrzega także, że punkty sporne między dwoma krajami magicznie nie znikną, a do ich rozwiązania niezbędna jest większa inicjatywa Niemiec. Chodzi zarówno o kwestie historyczne, a więc upamiętnienie polskich ofiar okupacji z lat 1939-1945 i jakąś formę zadośćuczynienia, jak i zupełnie współczesny problem nieuzgodnionego zawracania migrantów do Polski przez służby naszego sąsiada.
Co przyniesie przyszłość dla koalicji CDU/CSU i SPD?
Obserwatorzy niemieckiej polityki już teraz zastanawiają się, czy tak silną pozycję SPD w sferach finansowej i socjalnej uda się jakkolwiek zgrać z deregulacyjną i probiznesową optyką Merza.
– Kluczowe dla powodzenia tego rządu będą dwa czynniki: przełamanie negatywnych trendów w krajowej gospodarce oraz sprawne zarządzanie konfliktami wewnątrz koalicji – mówi Jasiński. Poprzedni gabinet "najpierw stracił poparcie społeczne, a później upadł w dużej mierze przez to, że trawiące go kłótnie często miały charakter publicznych połajanek, a Scholz nie sprawdził się ani jako rozjemca łagodzący napięcia, ani jako przywódca, który umie ostrym ruchem zakończyć utarczkę" – dodaje.
Według analityka PISM koalicja CDU/CSU i SPD będzie trudnym aliansem, bo mamy do czynienia z dwiema odmiennymi wizjami gospodarki, funkcjonowania państwa czy biurokracji. Obszarów do potencjalnej niezgody jest sporo – wkrótce przekonamy się choćby, jak SPD zachowa się wobec zapowiedzianych przez CDU/CSU redukcji w administracji publicznej.
Konsensus między partiami zapanował za to w sprawie atomu. Jeszcze przed wyborami nikt nie miał bowiem wątpliwości, że obietnica powrotu do energii jądrowej to mrzonka, bo trwa właśnie demontaż ostatnich trzech elektrowni atomowych i ich ponowne uruchomienie jest po prostu technicznie niewykonalne.
Po nowym niemieckim rządzie należy spodziewać się raczej korekty kursu – ewolucji, a nie rewolucji, ponieważ, jak tłumaczy Jasiński, w takich warunkach rozładowywanie ewentualnych tarć jest znacznie prostsze. – W umowie koalicyjnej zapisano co prawda głębsze reformy, niezbędne dla poprawy sytuacji gospodarczej w Niemczech, ale wczytując się w szczegóły, zauważymy, że ich wdrażanie rozciągnięto na kilka lat. I tak na przykład obniżka podatków dla korporacji będzie krocząca, o jeden punkt procentowy każdego roku, i to zaczynając od 1 stycznia 2028, czyli de facto drugiej połowy kadencji – podsumowuje ekspert.