– Sami produkujemy niemal jedną trzecią potrzebnej nam broni. Naszym celem jest co najmniej 50 proc. – mówił we wtorek premier Denys Szmyhal. Produkcja jest finansowana także z pomocy zachodniej. Herman Smetanin, minister strategicznych gałęzi przemysłu, mówił, że w 2024 r. pozyskano w ten sposób 1,5 mld dol., z czego jedna trzecia trafiła w tzw. modelu duńskim. Przewiduje on bezpośrednie finansowanie fabryk przez rządy partnerskie. – Pozwala to jednocześnie wzmocnić zdolności obronne i pomóc gospodarce – tłumaczył Hlib Kaniewski, dyrektor departamentu zakupów resortu obrony. Ukraińcy specjalizują się w produkcji pojazdów opancerzonych, amunicji, w tym tzw. natowskiego kalibru 155 mm, oraz dronów.

Smetanin zapowiadał, że w 2025 r. władze wydadzą 55 mld hrywien (5,1 mld zł) na produkcję broni. 1 proc. tej kwoty zostanie przeznaczony na program tanich kredytów. Dzięki wprowadzonemu w 2024 r. programowi firmy zbrojeniowe mogą się zapożyczać pod 5 proc., a resztę pokrywa państwo, gdy podstawowa stawka procentowa wynosi 15,5 proc. Szczególną dumą są bezzałogowce; w minionym roku państwo zamówiło ponad 1 mln dronów. Setki tysięcy trafiają też na front z inicjatywy prywatnej. Rewolucja dronowa rozpoczęła się w 2023 r. i obecnie na wielu odcinkach frontu Ukraińcy osiągnęli pod tym względem parytet z Rosjanami.

Wojna w Ukrainie: przyspieszony chrzest bojowy

Model duński pozwolił sfinansować produkcję samobieżnej haubicoarmaty kalibru 155 mm Bohdana. Prototyp powstał w 2018 r. na krajowym podwoziu KrAZ, ale produkcja ruszyła w 2022 r. Pierwszy oddany do użytku egzemplarz przeszedł chrzest bojowy niemal rok przed oficjalnym przyjęciem na uzbrojenie, biorąc udział w bojach o Wyspę Wężową w czerwcu 2022 r. Bohdana strzelała do przeciwnika z pozycji w delcie Dunaju. Jesienią 2024 r. prezydent Wołodymyr Zełenski mówił, że miesięcznie do użytku oddaje się do 20 sztuk. Część jeździ już na podwoziach czeskiej Tatry. W ten sam sposób finansowana jest częściowo produkcja bezzałogowców dalekiego zasięgu, pocisków przeciwpancernych i przeciwokrętowych.

Resort obrony w 2024 r. przeznaczył na zakupy 656 mld hrywien (61 mld zł). Uzbrojenie kupują też inne instytucje. W pewnych okolicznościach poszczególne jednostki wojskowe mogą kupować broń z pominięciem biurokracji. W zeszłym roku poszło na to 9,6 mld hrywien (896 mln zł). Pieniądze są przekazywane jednostkom przez samorządy lokalne (sama stolica przekazała 7 mld hrywien, czyli 650 mln zł) i organizacje charytatywne (trzy największe fundacje zebrały niemal 8 mld hrywien, czyli 750 ml zł). Część pieniędzy trafia do producentów zagranicznych. Reszta pozostaje w kraju w ramach zamówień od 500 przedsiębiorstw, w tym 70 wchodzących w skład państwowego Ukroboronpromu.

Wojna w Ukrainie: drony montowane w domach

Reszta to w większości sektor prywatny, często niewielkie manufaktury produkujące np. drony FPV na chińskich podzespołach, na których import obowiązuje zerowa stawka VAT. Siłą zbrojeniówki jest jej decentralizacja. W obawie przed atakami z powietrza nawet duże zakłady porzuciły znane z map lokalizacje, dzieląc linie produkcyjne między kilkoma tajnymi miejscami. Mniejsi wytwórcy potrafią co kilka miesięcy przenosić produkcję, a najmniejsi producenci dronów składają je w warunkach chałupniczych. Nowe modele broni trafiają do wojska według uproszczonej procedury. Po wojnie będą musiały zostać ponownie dopuszczone do użytkowania. ©℗