Już 2 kwietnia USA nałoży cła na kraje, które nakładają cła na Stany Zjednoczone - tak wynika z orędzia Donalda Trumpa. Wśród państw, które dotkną nowe taryfy wymienił m.in. Brazylię, Indie, a także kraje Unii Europejskiej. - Przez dziesięciolecia oszukiwało nas niemal każde państwo na Ziemi i nie pozwolimy, żeby tak się dłużej działo - oznajmił w nocy prezydent USA.

- Wygląda to jak scenariusz dużej globalnej wojny handlowej. Ale przecież Trump to zapowiadał. Mówił, że cło to jest najpiękniejsze słowo w języku angielskim i nazywał siebie +tariff man+, czyli spełnia wprost swoje obietnice" - powiedział PAP dr Szymanowski z Wydziału Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UAM oraz poznańskiego Instytutu Zachodniego.

Europa nie eksportuje dużo do USA

Zdaniem dra Szymanowskiego gospodarka UE nie ucierpi na przyszłych cłach tak, jak np. Kanada czy Meksyk.- W 2023 r. eksport dóbr z UE do USA odpowiadał za mniej niż 3 proc. wartości PKB całej Unii Europejskiej. To nie jest dużo. Nawet, jeśli Trump te cła nałoży, to niemiecki przemysł - zwłaszcza samochodowy - będzie cierpiał, poszczególne firmy będą cierpieć, ale Unia sobie poradzi. Jeśli chodzi o Meksyk, to eksport do USA to jest już 27 proc. wartości całej gospodarki kraju, a w Kanadzie 21 proc. Tak, że cła na Meksyk i Kanadę mogą te kraje bardziej zaboleć - stwierdził ekspert.

Dr Szymanowski zwrócił uwagę, że choć USA mają deficyt w handlu towarami z UE, to biorąc pod uwagę obrót usług, wartość tej wymiany handlowej się wyrównuje. - Stany Zjednoczone mają nadwyżkę w handlu usługami z UE. Mówimy o całym sektorze platform streamingowych, usług finansowych. Jeśli Europa odpowie na cła jakimiś ograniczeniami w zakupie usług ze Stanów Zjednoczonych, to nie będzie to jednoznacznie pozytywne dla amerykańskiej gospodarki - ocenił.

Protekcjonizm naraża USA na odwet

W orędziu Trump mówił, że zamierza zbilansować budżet USA. Pytany czy cła mogą umożliwić amerykańskiej administracji taki cel, dr Szymanowski zaprzeczył. - Oceniam to jako deklarację. To jest mało realne, żeby w ciągu dwóch lat zrównoważyć budżet w podręcznikowy sposób. Amerykańscy konsumenci przyzwyczaili się do życia na kredyt. Amerykanie korzystają z tego, że dolar jest globalną walutą i nie ma pilnej potrzeby szybkiej redukcji długu USA. Nie wiem czy Trump mówi serio o zrównoważeniu budżetu. Myślę, że to deklaracja kierunkowa - powiedział.

Zdaniem naukowca USA będzie trudno wygrać wojnę handlową z największymi gospodarkami świata. - Historia dotychczasowych wojen handlowych pokazuje, że w takich starciach nie ma wygranych i wszyscy przegrywają. Najsłynniejszym przykładem jest duży ruch protekcjonistyczny w Stanach Zjednoczonych, jaki pojawił się po wielkiej depresji 1929–1933. Protekcjonizm, jaki wyszedł wtedy z USA, doprowadził szybko do działań odwetowych innych państw i nikt nie poprawił swojej sytuacji. Bardzo możliwe, że teraz również tak będzie - ocenił.

25-proc. cła dla Meksyku i Kanady

W nocy z poniedziałku na wtorek czasu lokalnego zaczęły obowiązywać 25 proc. cła na towary sprowadzane do USA z Meksyku i Kanady. W tym samym czasie weszła w życie również 10-procentowa podwyżka ceł na towary z Chin. Z kolei 12 marca mają wejść cła na sprowadzane do USA aluminium i stal.

Pytany o wymienienie przez Trumpa m.in. Brazylii i Indii, jako kolejnych państw, na które zostaną nałożone cła, dr Szymanowski ocenił, iż może to być zapowiedź wykorzystania taryf, jako środka nacisku politycznego. - Może cła zostały położone na stole jako groźba, żeby coś na tych państwach wymusić. Indie i Brazylia to kraje +stojące po środku+, a USA mogą chcieć je przeciągnąć na swoją stronę w sprawie, o której jeszcze nie wiemy - ocenił.