Rozpoczynająca się w tym tygodniu w Pekinie doroczna sesja parlamentu to jedna z niewielu okazji, aby poznać plany władz. – Chiny stoją w obliczu poważnych wyzwań społeczno-gospodarczych, a ostatnie wydarzenia na świecie doprowadziły do wzrostu niepewności politycznej. Z perspektywy Pekinu silne przywództwo ze strony Komunistycznej Partii Chin oraz wzmocnienie gospodarczej i technologicznej odporności na wstrząsy zewnętrzne będą więc najważniejsze – uważa Nis Grünberg, analityk think tanku Mercator Institute for China Studies. Jak twierdzi, zgromadzenie ma pokazać, że ChRL pod wodzą Xi Jinpinga jest na dobrej drodze do potęgi.

USA głównym wyzwaniem dwóch sesji

Choć w trakcie dwóch sesji Ogólnochińskiego Zgromadzenie Przedstawicieli Ludowych najpewniej nie usłyszymy otwartych komentarzy na temat działań prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, skutki jego polityki wobec Państwa Środka pozostaną jednym z głównych tematów rozmów ok. 3 tys. uczestników zgromadzenia. Szczególnie że amerykański przywódca ogłosił w czwartek, iż USA nałożą na chiński import kolejne cła w wysokości 10 proc. Mają one wejść w życie 4 marca, co zbiega się z początkiem posiedzenia parlamentu. „Wzywamy USA, aby nie popełniały ponownie tego samego błędu. Powinny powrócić na ścieżkę dialogu, który jest właściwym sposobem niwelowania różnic” – przekazało chińskie ministerstwo handlu.

Taryfy te będą uzupełnieniem 10-proc. ceł, które Trump nałożył na Chiny na początku lutego. Od momentu objęcia władzy republikanin starał się również ograniczyć chińskie inwestycje w strategicznych sektorach technologicznych USA oraz wezwał Meksyk do nałożenia własnych ceł na import z ChRL. Polityka Białego Domu stanowi wyzwanie dla chińskiego eksportu, który był ważnym motorem rozwoju gospodarczego. Przy wciąż słabym popycie wewnętrznym i niechęci Pekinu do powrotu do starego modelu wzrostu, analitycy zakładają, że nacisk na pobudzenie konsumpcji będzie jednym z głównych tematów dyskusji w parlamencie.

Premier Li Qiang podkreślał niedawno, że konsumpcja jest ważnym czynnikiem napędzającym wzrost. Użył przy tym terminu „obieg wewnętrzny”, aby zasygnalizować, że popyt krajowy zajmie centralne miejsce w strategii Pekinu na ten rok. Władze kraju po raz pierwszy użyły tego wyrażenia podczas pandemii COVID-19, kiedy Chiny zaczęły priorytetowo traktować samowystarczalność. Powrót do koncepcji obiegu wewnętrznego sugeruje, że Pekin przygotowuje się na głębszy konflikt gospodarczy z USA.

Słabość Waszyngtonu wzmacnia Pekin

Xi, który liczy na spotkanie z Trumpem w niedalekiej przyszłości, ma jednak nadzieję, że będzie w stanie dogadać się z amerykańską administracją i uniknąć w ten sposób wojny handlowej.

Ekipa Trumpa pełna jest antychińskich jastrzębi, takich jak sekretarz stanu Marco Rubio czy doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Michael Waltz. Mimo to Chińczycy co do zasady podchodzą do nowej administracji z pewnym optymizmem. Niedawne badanie przeprowadzone przez European Council on Foreign Relations sugeruje, że powrót Trumpa do władzy nie jest uznawany w Chinach za jednoznaczne zagrożenie. Aż 46 proc. Chińczyków, którzy wzięli udział w badaniu, uznało, że wyborcze zwycięstwo Trumpa będzie dobre dla ich kraju. Bardziej od nich cieszyli się tylko mieszkańcy Indii, Arabii Saudyjskiej i Rosji. 44 proc. ankietowanych uważa zaś, że pod jego rządami zmniejszenie napięć na linii Pekin–Waszyngton stanie się bardziej prawdopodobne niż wcześniej. Przeciwnego zdania było jedynie 15 proc. badanych.

W Chinach panuje przekonanie, że działania Trumpa mogą co prawda negatywnie wpłynąć na tamtejszą gospodarkę, ale amerykański izolacjonizm wzmocni pozycję Pekinu na arenie międzynarodowej. „Chaos wywołany przez Trumpa szkodzi marce demokracji i wzmacnia chińskie dążenia do budowy alternatywnego ładu międzynarodowego” – pisze australijski Lowy Institute.

Władze ChRL, które coraz śmielej kwestionują porządek oparty na dominacji Zachodu, nie ukrywają przywódczych ambicji i od dłuższego czasu podejmują wysiłki na rzecz nowego porządku światowego, który nie opierałby się na dominacji USA. Jednym z głównych narzędzi był dotąd blok BRICS, jeszcze dwa lata temu obejmujący jedynie Brazylię, Chiny, Indie, Południową Afrykę i Rosję. Dziś struktura zrzesza 10 państw, a kolejne 8 ubiega się o członkostwo. Pekin, samozwańczy lider globalnego Południa, chce, aby klub stanowił alternatywę dla zachodnich form współpracy pokroju G7.

Pekin może potencjalnie skorzystać na wstrzymaniu pomocy zagranicznej udzielanej w ramach USAID, czyli Amerykańskiej Agencji ds. Rozwoju Międzynarodowego. Eksperci ostrzegają, że będzie to oznaczać osłabienie amerykańskich wpływów w Afryce, Ameryce Południowej i Azji. W miejsce pozostawione przez USA wejdą zaś Chiny i Rosja. ©℗