W czwarty rok wojny Rosja wkracza wzmocniona dyplomatycznie, ale osłabiona gospodarczo. Przyznają to nawet najwyższe władze na Kremlu. Przywódca kraju Władimir Putin stwierdził, że problemem pozostaje wysoka inflacja, która w ubiegłym roku wyniosła 9,5 proc. Analitycy nie wykluczają, że realna sytuacja może być gorsza, a wskaźnik został zaniżony. Ceny niektórych podstawowych towarów wzrosły w 2024 r. o nawet 70–80 proc.

Wyzwań stojących przed rosyjską gospodarką jest znacznie więcej. Bank centralny szacuje, że 73 proc. przedsiębiorstw mierzy się z niedoborem pracowników. Z jednej strony to wynik spadającego od lat wskaźnika urodzeń, z drugiej – częściowej mobilizacji oraz wynikającej z niej emigracji. Jak czytamy w analizie ośrodka Carnegie Endowment for International Peace, niedobór siły roboczej sprawił, że pogłębiają sie spadki wydajności rosyjskich fabryk.

Wydatki na wojnę wpływają na gospodarkę

– Dochodzi do pewnego przegrzania się gospodarki – powiedział Putin w grudniu 2024 r. na antenie rosyjskiej telewizji. Krajowi ekonomiści coraz częściej mówią o ryzyku stagflacji, czyli jednoczesnym wystąpieniu znaczącej inflacji i stagnacji gospodarczej. Moskwa przewiduje, że wzrost PKB wyniesie w 2025 r. 2,5 proc., choć jeszcze w 2024 r. utrzymywał się on w granicach 4 proc. Prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) są słabsze: rosyjska gospodarka miałaby odnotować w tym roku wzrost na poziomie 1,4 proc.

Iwona Wiśniewska z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) wskazuje w rozmowie z DGP, że wpływ na taki stan rzeczy mają przede wszystkim wydatki na wojnę. – Kreml drenuje biznes pracujący na potrzeby cywilne i obywateli, a następnie finansuje z tych środków potrzeby walczącej armii. Sektor zbrojeniowy buduje rakiety i czołgi, które następnie trafiają do Ukrainy, w której są unicestwiane. Kosztowna produkcja sektora nie przyczynia się zatem do trwałego wzrostu dobrobytu obywateli – mówi.

W rezultacie popyt utrzymuje się na wysokim poziomie, ale biznes cywilny nie nadąża z produkcją. – Nie może konkurować ze zbrojeniówką o kapitał, pracowników czy materiały, więc nie jest w stanie zaspokoić potrzeb mieszkańców. W rezultacie rośnie inflacja. Jednocześnie nie można niedoborów zastąpić importem, bo sankcje ograniczają napływ towarów z zagranicy – wyjaśnia ekspertka OSW.

Trump nadzieją dla rosyjskiej gospodarki

Pytanie, jak na sytuację gospodarczą Rosji wpłyną koncyliacyjne posunięcia Stanów Zjednoczonych. Sekretarz skarbu Scott Bessent zasygnalizował w ubiegłotygodniowej rozmowie z Bloombergiem, że złagodzenie sankcji może być przedmiotem rozmów w sprawie dalszych losów wojny rosyjsko-ukraińskiej. Powiedział, że USA są przygotowane zarówno na zaostrzenie, jak i złagodzenie sankcji. Decyzja Amerykanów w tej sprawie miałaby zależeć od podejścia Kremla do negocjacji pokojowych na linii z Waszyngtonem, które rozpoczęły się w ubiegłym tygodniu w Arabii Saudyjskiej bez udziału Ukrainy i innych państw europejskich.

Wiśniewska zauważa, że dotychczas to właśnie sankcje nakładane przez Waszyngton w największym stopniu wpływały na Moskwę. – W ciągu ostatniego półtora roku USA regularnie, kilka razy do roku, nakładały kolejne sankcje finansowe, które ograniczały rosyjskie operacje transgraniczne. Prezydent Donald Trump nie musi nawet rezygnować z ograniczeń na Rosję, żeby ją wzmocnić. Wystarczy, że zwolni kilkuset pracowników administracji zajmujących się monitorowaniem obchodzenia sankcji. Efektywność reżimu sankcyjnego będzie wówczas mocno ograniczona – podkreśla.

Kreml liczy zresztą nie tylko na zniesienie amerykańskich sankcji, lecz także powrót tamtejszych firm do Rosji. Po rozmowach w Rijadzie przedstawiciel rosyjskiej delegacji i dyrektor Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich Kiriłł Dmitrijew wskazywał, że jego zdaniem wiele amerykańskich przedsiębiorstw, które wycofały się po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę, wznowi działalność w Rosji już w II kw. 2025 r.

Niezależnie od tego, czy USA faktycznie złagodzą presję na Rosjan i odbudują relacje bilateralne, szanse na rychły kryzys gospodarczy w Rosji są niewielkie. „Choć niewątpliwie stoi ona przed poważnymi wyzwaniami, niewiele wskazuje na to, by miały one pociągnąć za sobą jakiekolwiek znaczące konsekwencje polityczne, które mogłyby skłonić Kreml do ograniczenia swoich ambicji na Ukrainie” – ocenia brytyjski think tank Royal United Services Institute (RUSI). Świadczyć miałby o tym m.in. niski deficyt budżetowy. Jak wskazują eksperci RUSI, od 2022 r. utrzymuje się on na poziomie od 1,5 do 2,9 proc. PKB. „W rezultacie Kreml praktycznie nie musiał pożyczać pieniędzy do sfinansowania największej wojny w Europie od 1945 r.” – czytamy. ©℗