Biały Dom zgodził się, by Ukraińcy strzelali do celów w Rosji zachodnimi pociskami. Dotychczas nie chciał na to przystać w obawie przed eskalacją.

Dzisiaj mija 1000. dzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Symboliczna chwila zbiegła się w czasie z decyzją, którą – według amerykańskich mediów – podjęła administracja odchodzącego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Joe Biden zgodził się na użycie pocisków dalekiego zasięgu do niszczenia celów na uznanym międzynarodowo terytorium Rosji. Moskwa równolegle intensyfikuje ostrzały Ukrainy, a w Kijowie można usłyszeć, że jeszcze tej jesieni Rosjanie mogą podjąć działania zaczepne na Zaporożu.

Rażenie celów wojskowych w Rosji

Kilka tytułów równolegle podało w niedzielę, że Biden po dwóch latach presji Kijowa i niektórych sojuszników przystał na wykorzystywanie pocisków ATACMS o zasięgu do 300 km do rażenia celów wojskowych w Rosji. Dotychczas Ukraińcy mogli z nich korzystać jedynie na terenach okupowanych, w tym na Krymie. Waszyngton długo tłumaczył, że brak zgody wynika z obaw o eskalację i niechęć do wciągnięcia USA w bezpośrednią konfrontację z Rosjanami. Za głównego przeciwnika zielonego światła uznawano doradcę Bidena ds. bezpieczeństwa, Jake’a Sullivana. Zmiana decyzji jest wiązana z wejściem Korei Północnej do wojny po stronie Rosji; tak zinterpretował to m.in. szef polskiego MSZ Radosław Sikorski. Portal Axios podał, że celem jest powstrzymanie KRLD od zwiększania kontyngentu. Zgoda ma obowiązywać jedynie na terenie obwodu kurskiego. 2 proc. terytorium obwodu od sierpnia znajduje się pod ukraińską okupacją.

Biały Dom oficjalnie sprawy nie skomentował, ale odniósł się do niej prezydent Ukrainy. – Dużo się dziś mówi w mediach o tym, że otrzymaliśmy zgodę na pewne działania. Ale ciosów nie wyprowadza się słowami. Takich rzeczy się nie anonsuje. Rakiety powiedzą same za siebie. Na pewno – mówił Wołodymyr Zełenski w codziennym orędziu. Kijów od dawna liczył na to, że odchodzący prezydent USA podejmie istotną z punktu widzenia obrony Ukrainy decyzję w trosce o swoje dziedzictwo. Zełenski w swoim planie zwycięstwa proponował, by były to zgoda na ostrzeliwanie Rosji oraz zaproszenie Kijowa do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Rosjanie grzmią. – Jeśli taka decyzja rzeczywiście została podjęta i przekazana kijowskiemu reżimowi, będzie to oznaczać jakościowo nowy poziom napięcia i jakościowo nową sytuację z punktu widzenia zaangażowania Stanów Zjednoczonych w ten konflikt – powiedział wczoraj rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.

Republikanie są podzieleni w sprawie decyzji Bidena

Jakie podejście ma Trump?

Z otoczenia Donalda Trumpa, który obejmie władzę 20 stycznia 2025 r., płyną sprzeczne sygnały. Jeden z najbliższych doradców Trumpa ds. polityki zagranicznej Richard Grenell oskarżył Bidena w serwisie X o „eskalowanie wojen tuż przed opuszczeniem urzędu”. Syn lidera republikanów Donald Trump Jr. dodał na tej samej platformie: „Wygląda na to, że kompleks wojskowo-przemysłowy chce dostać III wojnę światową, zanim mój ojciec otrzyma szansę na stworzenie pokoju i ocalenie żyć” – czytamy. Innego zdania jest Kurt Volker, który w poprzedniej kadencji Trumpa był jego wysłannikiem ds. ukraińskich, a i teraz może otrzymać stanowisko w amerykańskiej dyplomacji. Volker w rozmowie z agencją Ukrinform nazwał obowiązujący dotychczas zakaz mianem „niepotrzebnego ograniczania prawa Ukrainy do samoobrony”. Republikanin Mike Turner, szef komisji wywiadu Izby Reprezentantów, nazwał zaś zgodę „mocno spóźnioną i wciąż zbyt ograniczoną”.

– Prezydent Biden chce być pewien, że każdy dolar, którym dysponujemy, zostanie przepchnięty przez drzwi (prowadzące do Kijowa – red.) między chwilą obecną a 20 stycznia – mówił sekretarz stanu Antony Blinken podczas ubiegłotygodniowej wizyty w Brukseli. Otwarte pozostaje jednak pytanie o efekty wykorzystania ATACMS. W 2022 r. kilkanaście wyrzutni HIMARS o krótszym niż ATACMS zasięgu pozwoliło Ukraińcom na zdziesiątkowanie rosyjskich składów amunicji i punktów dowodzenia na południu Ukrainy, co doprowadziło do odbicia prawobrzeżnej części obwodu chersońskiego wraz z jego stolicą. Od tego czasu Rosjanie zmienili jednak taktykę i nauczyli się unikać podobnych strat. „Washington Post” zwraca przy tym uwagę, że z wrześniowych danych prezentowanych przez rzeczniczkę Pentagonu Sabrinę Singh wynika, iż 90 proc. samolotów ostrzeliwujących Ukrainę startuje z lotnisk położonych poza zasięgiem tego typu pocisków.

W sumie po ponad 10 latach wojny i 1000 dniach inwazji Rosjanie kontrolują 18 proc. Ukrainy, z czego nieco ponad połowę zajęli w 2022 r. i później. Najwięcej sukcesów Ukraińcy odnieśli w 2022 r. Wiosną udało im się zmusić Rosjan do odwrotu spod Kijowa, latem wyzwolili większą część obwodu charkowskiego, a 11 listopada 2022 r. opanowali Chersoń. Od tego czasu wielkich sukcesów na lądzie nie było, za to w 2023 r. Kijów, nie dysponując w praktyce flotą, wygrał bitwę o Morze Czarne. Duża część Floty Czarnomorskiej została zatopiona lub przeniesiona z Krymu dalej na wschód. Kontrofensywa na lądzie, ze względu na zbyt małe i spóźnione dostawy zachodniej broni, błędy w dowodzeniu i politycznie motywowane opóźnienie mobilizacji, zakończyła się fiaskiem. Od roku inicjatywę na lądzie mają Rosjanie, presja na poszczególne odcinki frontu w Zagłębiu Donieckim rośnie, a wyjątkiem potwierdzającym regułę był sierpniowy atak na obwód kurski. W rezultacie słabnie morale Ukraińców, rosną za to skala dezercji i sprzeciw wobec mobilizacji.

Jednocześnie świat szykuje się do forsowanych przez Trumpa rozmów pokojowych. Bloomberg podał, że własny plan rozejmu miał przedstawić na szczycie G20 w Rio de Janeiro prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan (szczyt zaczął się wczoraj, już po zamknięciu tego wydania DGP). Według dziennikarzy miałby on zakładać: zamrożenie konfliktu wzdłuż obecnej linii frontu, rozmieszczenie na niej międzynarodowych sił pokojowych i zawieszenie na 10 lat starań Ukrainy o członkostwo w NATO. W zarysie nieco przypomina to plan, o którym pisał niedawno „Wall Street Journal”, przedstawiając go jako pomysł Trumpa. Zakładał on wstrzymanie akcesji na 20 lat i precyzował, że zawieszenia broni miałyby pilnować oddziały europejskie. Trump formalnie go nie potwierdził, a Volker w rozmowie z „La Repubblicą” powiedział nawet, że plan istnieje wyłącznie na łamach „WSJ”. Pieskow określił podobne pomysły jako „a priori nie do przyjęcia”. Kreml żąda neutralizacji Ukrainy i przekazania kontrolowanych przez Kijów części czterech obwodów nielegalnie anektowanych przez Rosję we wrześniu 2022 r. ©℗