Podczas wtorkowego posiedzenia unijnych ministrów ds. energii w Luksemburgu, wiceminister ds. środowiska Krzysztof Bolesta zwrócił uwagę na niepokojący trend wzrostu importu rosyjskiej energii do Unii Europejskiej, określając to jako "zły znak". Bolesta podkreślił, że UE musi pilnie zająć się tym problemem, apelując o poszukiwanie alternatywnych źródeł energii.

W trakcie dyskusji poruszono także kwestię wsparcia dla Ukrainy w obliczu nadchodzącej zimy. Bolesta zaznaczył, że dotychczasowe działania, takie jak zwiększenie dostaw energii elektrycznej na Ukrainę oraz współpraca z operatorami sieci w celu zwiększenia przepustowości, są istotne, ale niewystarczające. "Robimy w tej kwestii dużo, ale trzeba zrobić więcej" - stwierdził.

Unia wciąż nie jest niezależna od rosyjskiej energii

Wiceminister zwrócił uwagę, że minęło już 2,5 roku od wybuchu wojny i nadszedł czas, aby UE poszukała alternatyw dla rosyjskich surowców energetycznych. Z raportu opublikowanego we wrześniu przez Komisję Europejską wynika, że udział rosyjskiego gazu w imporcie UE, który znacznie spadł w ostatnich dwóch latach, w 2024 roku znów rośnie. Od stycznia do czerwca 2024 roku wyniósł on 18%, co stanowi wzrost w porównaniu do 15% w całym roku 2023. Warto zauważyć, że gaz LNG z Rosji nie został całkowicie objęty sankcjami.

Zamiast rosyjskiego gazu, UE stopniowo korzysta z surowców z Norwegii i USA, które stały się głównymi dostawcami błękitnego paliwa do Wspólnoty, zapewniając odpowiednio 34% i 18% importu w pierwszej połowie 2024 roku.

Rosyjska energia nie dla Europy

W odpowiedzi na kryzys energetyczny spowodowany inwazją Rosji na Ukrainę, Komisja Europejska wprowadziła plan REPowerEU, mający na celu stopniowe wycofywanie rosyjskiego importu paliw kopalnych. Inicjatywa ta, zainicjowana w maju 2022 roku, ma wspierać oszczędzanie energii, dywersyfikację źródeł dostaw oraz promować produkcję energii z odnawialnych źródeł.