Demokratka zwycięża w nim w Wisconsin, Michigan i Pensylwanii (dane obok), a to jej wystarcza do uzyskania co najmniej 270 głosów w Kolegium Elektorów i wejścia w styczniu do Gabinetu Owalnego. Niepokój Donalda Trumpa mogą budzić także remisy w Nevadzie, Georgii i Arizonie, gdzie w czasie kandydowania Joego Bidena spokojnie prowadził. Teraz na obronę tych stanów musi kierować większość swoich kampanijnych funduszy. Mapa wyborcza sugeruje, że republikanin nie ma przestrzeni na potknięcia.

Wzrost popularności Harris w ciągu niecałych dwóch miesięcy od ogłoszenia jej startu w wyborach jest niezaprzeczalny. Gdy decydowała się na wyścig o Biały Dom, miała poparcie mniej niż 40 proc. Amerykanów. Teraz ta wartość jest wyższa o niemal 10 pkt proc. Kluczowe pytanie tych wyborów brzmi, czy sztabowcom Kalifornijki uda się utrzymać entuzjazm i ochronić przed kontrowersjami do dnia głosowania, czyli 5 listopada.

Nie brak tych, którzy uważają, że „paliwo się wyczerpało”, a teraz o kolejne sondażowe wzrosty będzie znacznie trudniej. Co oznacza zaciętą walkę. Między innymi dlatego tak ważne są debata i to, jak Amerykanie ocenią występ Harris w największej kampanijnej próbie w jej karierze. ©℗

ikona lupy />
Starcie Harris kontra Trump, pierwszy tydzień września 2024 r. / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe