Historia Maksima Kuzminowa brzmi jak scenariusz filmu szpiegowskiego. Były rosyjski pilot, który zdecydował się na dramatyczną ucieczkę do Ukrainy, aby uniknąć uczestnictwa w działaniach wojennych, znalazł śmierć w Hiszpanii. Kulisy sprawy opisał "The New York Times".

Jeszcze w połowie lutego w spokojnej gminie Villa Joyosa w hiszpańskim Alicante Maksima Kuzminowa, 28-letni były pilot rosyjskich sił powietrznych, żył w spokoju na obczyźnie. Rosjanie nie mogli jednak wybaczyć mu zdrady i Kuzminow został znaleziony martwy po brutalnym ataku. Zdrajca putinowskiej Rosji miał na ciele ślady po oddaniu do niego 12 strzałów, jak i został przejechany przez samochód. Sprawę opisał na początku kwietnia "The New York Times".

Brutalna zemsta Putina

Zabójstwo Kuzminowa, zarejestrowane przez kamery monitoringu, stało się makabrycznym przesłaniem wysłanym przez jego oprawców. Akcja przeprowadzona w biały dzień, zakończona spaleniem pojazdu użytego do zbrodni, podkreśla brutalność i determinację sprawców i ma być przestrogą dla potencjalnych dezerterów. Nie ulega bowiem wątpliwości, że za zamachem stoją rosyjskie służby specjalne.

Historia Kuzminowa zyskała międzynarodową sławę, gdy ujawnił on swoje motywy ucieczki z Rosji. Nie chcąc mieć krwi niewinnych na rękach, zdecydował się na ryzykowny krok współpracy z ukraińskimi służbami wywiadowczymi. W porozumieniu z nimi uciekł helikopterem Mi-8 na stronę Kijowa. Dla wielu Kuzminow stał się symbolem oporu przeciwko niesprawiedliwości i przemocy.