Prestiżowa porażka Recepa Tayyipa Erdoğana w wyborach lokalnych w Turcji. Jego Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) po raz pierwszy od założenia w 2001 r. nie zajęła pierwszego miejsca w wyborach, mimo że startowała w sojuszu z mniejszą partią nacjonalistyczną. Zdobył on 35,5 proc. głosów, podczas gdy na Republikańską Partię Ludową Özgüra Özela głosowało 37,7 proc. wyborców.

Z danych pochodzących z 99,8 proc. komisji wynika, że Sojusz Ludowy na czele z AKP zajął stanowiska burmistrzów w 12 z 30 głównych miast, oddając opozycji m.in. Balıkesir i Bursę. CHP wzięła z kolei 14 metropolii, włącznie z Ankarą i ze Stambułem, z rodzinnym miastem Erdoğana, w którym reelekcję zapewnił sobie jego największy rywal Ekrem İmamoğlu, zdobywając 51 proc. głosów. Biznesmen jest typowany na kandydata opozycji w planowanych na 2028 r. wyborach prezydenckich. Sukces İmamoğlu wzmógł dyskusje, czy był on w stanie zdetronizować Erdoğana już w ubiegłorocznym wyścigu o fotel głowy państwa, podczas którego opozycyjna koalicja postawiła na znacznie mniej charyzmatycznego Kemala Kılıçdaroğlu. Niedzielny sukces CHP jest tym wyraźniejszy, że sojusz opozycji zdążył się już rozpaść i ugrupowanie startowało samodzielnie.

– Ci, którzy nie rozumieją wiadomości wysłanej przez naród, ostatecznie przegrają – cieszył się w niedzielę İmamoğlu. Erdoğan uznał porażkę i zapowiedział, że „błędy zostaną naprawione”. Największym problemem tureckich władz jest stan gospodarki, trawionej sięgającą już 67 proc. hiperinflacją. Także dlatego Erdoğanowi rośnie rywal również z prawej strony. Islamistyczna Partia Nowego Dobrobytu (YRP) Fatiha Erbakana, syna rządzącego w latach 1996–1997 premiera Necmettina Erbakana, zajęła trzecie miejsce z 6-proc. poparciem. Erbakan oskarża Erdoğana o zbyt miękką politykę wobec Izraela, a w przeszłości zdarzały mu się wypowiedzi sugerujące odpowiedzialność Żydów za pandemię COVID-19. YRP zdobyła przyczółek w należącej do 30 największych miast Şanlıurfie nieopodal syryjskiej granicy. Jej kandydat został tam burmistrzem. ©℗